Dwory

Dwory

Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Gniewosza,‎ ‎Łowczego‎ ‎Koronnego.

Już‎ ‎wychodzę‎ ‎właśnie‎ ‎z‎ ‎bramy,
Niedaleko‎ ‎widzę‎ ‎ramy,
Piękne‎ ‎okna,‎ ‎budowanie,
Smaczniuchne‎ ‎w‎ ‎nim‎ ‎traktowanie,‎ ‎—
U‎ ‎Gniewosza,‎ ‎kochanego
Wszem,‎ ‎łowczego‎ ‎koronnego.
Znajdziesz‎ ‎tam‎ ‎uciechę‎ ‎wszelką;
Na‎ ‎myślistwo‎ ‎spezę‎ ‎wielką
Waży.‎ ‎Hojny‎ ‎chlebodawca,
Każdemu‎ ‎go‎ ‎z‎ ‎chęci‎ ‎dawca.
Ma‎ ‎pokoje‎ ‎dosyć‎ ‎grzeczy,
Widzi‎ ‎z‎ ‎okien‎ ‎wiele‎ ‎rzeczy:
Kto‎ ‎z‎ ‎miasta‎ ‎do‎ ‎miasta‎ ‎jedzie,
Skąd‎ ‎wychodzi‎ ‎i‎ ‎wyjedzie.

Dwór‎ ‎Ich‎ ‎MM.‎ ‎PP.‎ ‎Leśniowolskich‎ ‎na‎ ‎Rzeźniczej‎ ‎ulicy.

Przeciw‎ ‎tam,‎ ‎za‎ ‎rzeźnikami,
Różnymi‎ ‎rzemieślnikami,
Przedtym‎ ‎domeczek‎ ‎miewano,
A‎ ‎teraz‎ ‎dwór‎ ‎zbudowano
Piękny,‎ ‎przestrony,‎ ‎szeroki,
Udatny,‎ ‎z‎ ‎gankiem,‎ ‎wysoki;
Do‎ ‎niego‎ ‎weście‎ ‎uliczką
Z‎ ‎przedmieścia‎ ‎małą‎ ‎przeczniczką:
Przeciw‎ ‎tejże‎ ‎wrota‎ ‎właśnie
Wydają‎ ‎się‎ ‎oczom‎ ‎jaśnie.

Dworek‎ ‎P.‎ ‎Herarda,‎ ‎Muzyka‎ ‎Jego‎ ‎Król.‎ ‎MoSci.

Musiałem‎ ‎nazad‎ ‎powrócić
Oczyma‎ ‎swemi‎ ‎powrócić,
Żebym‎ ‎widział‎ ‎Erartowe
Budynki‎ ‎piękne‎ ‎gotowe.
Znalazłem‎ ‎tak‎ ‎przeważnego,
Na‎ ‎dwór‎ ‎znowu‎ ‎odważnego:
Gdy‎ ‎mu‎ ‎zgorzał‎ ‎pierwszy‎ ‎taki,
Drugi‎ ‎zbudował‎ ‎jednaki,
Jak‎ ‎ów‎ ‎był;‎ ‎ledwie‎ ‎rozeznać:
Kto‎ ‎go‎ ‎widział,‎ ‎musi‎ ‎zeznać!
W‎ ‎nim‎ ‎podwórze,‎ ‎studnia,‎ ‎stajnie,
0‎ ‎tym‎ ‎Warszawie‎ ‎nie‎ ‎tajnie.

Dwór J. ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Gąsiewskiego,‎ ‎Wojewodzica Smoleńskiego.

Powyż‎ ‎dwór‎ ‎był‎ ‎wojewody
Smoleńskiego,‎ ‎mam‎ ‎dowody,
Który‎ ‎na‎ ‎Przedmieściu‎ ‎leży,
A‎ ‎wdłuż‎ ‎ku‎ ‎wałowi‎ ‎bieży.
Tamże‎ ‎stajnie‎ ‎dostateczne
1‎ ‎mieszkanie‎ ‎w‎ ‎nim‎ ‎tameczne:
Przed‎ ‎nim‎ ‎studnia,‎ ‎żebyś‎ ‎wiedział,
Jeden‎ ‎mi‎ ‎człowiek‎ ‎powiedział.

Dwór J.‎ ‎M.‎ ‎X.‎ ‎Proboszcza‎ ‎Warszawskiego.

Ten‎ ‎dwór,‎ ‎jak‎ ‎skrzynia,‎ ‎zawarty,
Nakoło‎ ‎budynkiem‎ ‎zwarty,
Z‎ ‎jednę‎ ‎stronę‎ ‎parkanami,
Z‎ ‎boków‎ ‎stajnia‎ ‎i‎ ‎z‎ ‎kuchniami:
Ma‎ ‎swe‎ ‎pokoje‎ ‎ozdobne,
Drugie‎ ‎nadole‎ ‎osobne.

Dwór‎ ‎Ich‎ ‎Mciów‎ ‎PP.‎ ‎Boglewskich‎ ‎na‎ ‎Przedmieściu Krakowskim

Wedla‎ ‎pana‎ ‎krakowskiego
Jest‎ ‎dwór‎ ‎pana‎ ‎Boglewskiego,
Lub‎ ‎miejsce‎ ‎w‎ ‎nim‎ ‎jest‎ ‎niewielkie.
Dla‎ ‎niego‎ ‎wygody‎ ‎wszelkie,
Gdy‎ ‎przyjedzie‎ ‎do‎ ‎Warszawy,
Mając‎ ‎swoje‎ ‎pilne‎ ‎sprawy.
Wielka‎ ‎to‎ ‎jest:‎ ‎do‎ ‎swojego
Wjedzie,‎ ‎a‎ ‎nie‎ ‎do‎ ‎cudzego!

Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Gostomskiego,‎ ‎Wojewodzica Kaliskiego.

Powyżej‎ ‎pan‎ ‎wojewodzie
Gostomski‎ ‎na‎ ‎swoim‎ ‎dziedzic;
I‎ ‎tam,‎ ‎jak‎ ‎pieścidło,‎ ‎rzeczy,
W‎ ‎pięknym‎ ‎miejscu,‎ ‎wszystko‎ ‎grzeczy.

Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Czarneckiego,‎ ‎Burgrabie Krakowskiego.

Powiedzą‎ ‎mi‎ ‎piękne‎ ‎rzeczy,
Że‎ ‎w‎ ‎tym‎ ‎dworze‎ ‎stajnia‎ ‎grzeczy:
Pan‎ ‎Czarnecki‎ ‎ją‎ ‎zbudował
Kosztownie,‎ ‎a‎ ‎nie‎ ‎murował.
Wszedłem‎ ‎tam‎ ‎do‎ ‎jego‎ ‎stajnie;
‎Wielom‎ ‎jest‎ ‎o‎ ‎tym‎ ‎nie‎ ‎tajnie,
Jak‎ ‎porządkiem‎ ‎stoją‎ ‎konie,
Czarny‎ ‎Murzyn‎ ‎chodzi‎ ‎po‎ ‎nie.
Jam‎ ‎coś‎ ‎inszego‎ ‎rozumiał,
Dopierom‎ ‎się‎ ‎dorozumiał,
Że‎ ‎tu‎ ‎szachów‎ ‎nie‎ ‎uczą‎ ‎grać:
Trzeba‎ ‎się‎ ‎tu‎ ‎do‎ ‎konia‎ ‎brać.

Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎Radziejowskiego,‎ ‎Starosty‎ ‎Łomżyńskiego.

Ustąpiłem‎ ‎wbok‎ ‎ku‎ ‎Wiśle,
Aż‎ ‎tu‎ ‎jeden‎ ‎do‎ ‎mnie‎ ‎przyśle,
Żebym‎ ‎wstąpił,‎ ‎dwór‎ ‎obaczył,
Opisać‎ ‎go‎ ‎nie‎ ‎przebaczył.
Widzę‎ ‎pokoje‎ ‎dostatnie,
Każda‎ ‎rzecz‎ ‎pięknie,‎ ‎udatnie,
Tak‎ ‎monarchów,‎ ‎jak‎ ‎hetmanów.
Malowane‎ ‎wilaneczki,
Niemki,‎ ‎Włoszki,‎ ‎Hiszpaneczki.
Prospekt‎ ‎na‎ ‎Wisłę,‎ ‎patrz‎ ‎wszędzie,
Gdzie‎ ‎chcesz,‎ ‎ujźrzysz‎ ‎w‎ ‎każdym‎ ‎rzędzie
Budynki,‎ ‎tak‎ ‎łąki,‎ ‎lasy.
Uciesznym‎ ‎był‎ ‎temi‎ ‎czasy!
Wracam‎ ‎się,‎ ‎aż‎ ‎Podoskiego
Przy‎ ‎drodze‎ ‎dworek;‎ ‎z‎ ‎Boskiego
Przejźrzenia‎ ‎ustąpił‎ ‎światu,
Z‎ ‎własnej‎ ‎włości‎ ‎i‎ ‎powiatu.

Dwór‎ ‎Jaśnie‎ ‎Wielmożnego‎ ‎Jego‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Sobieskiego,‎ ‎Wojewody‎ ‎Ruskiego.

Powrócę‎ ‎się‎ ‎przed‎ ‎hetmański
Znowu;‎ ‎rozumiem,‎ ‎ziemiański
Dwór‎ ‎przeciwko‎ ‎Sobieskiego,
Pana‎ ‎z‎ ‎woje‎ ‎wód‎ ‎ruskiego,
Stoi.‎ ‎A‎ ‎w‎ ‎nim‎ ‎przestronności
‎Dosyć,‎ ‎w‎ ‎budynkach‎ ‎piękności.

Dwór‎ ‎Ich‎ ‎Mciów‎ ‎Panów‎ ‎Lasockich.

Za‎ ‎nim‎ ‎tuż,‎ ‎zdawna‎ ‎Lasockich,
A‎ ‎teraz‎ ‎panów‎ ‎Wysockich:
Tak‎ ‎mi‎ ‎powiedział‎ ‎ktoś‎ ‎o‎ ‎tym,
Wszak‎ ‎obaczycie‎ ‎napotym,
Kiedy‎ ‎mu‎ ‎sukienkę‎ ‎dadzą,
Książęcia‎ ‎tu‎ ‎weń‎ ‎wprowadzą.

Dwór‎ ‎Jaśnie‎ ‎Wielmożnego‎ ‎Jego‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Denhofa, Wojewody‎ ‎Sieradzkiego.

I‎ ‎ten‎ ‎dwór‎ ‎nieladajaki,
Ma‎ ‎swój‎ ‎budynek‎ ‎dwojaki:
Stołowej‎ ‎izby‎ ‎w‎ ‎dłużą‎ ‎dość,
Nie‎ ‎jeden‎ ‎w‎ ‎niej‎ ‎jadał‎ ‎cbleb‎ ‎gość.
Pańskie‎ ‎pokoje‎ ‎sień‎ ‎dzieli,
Pachołcy‎ ‎mi‎ ‎powiedzieli.
Wszedłem‎ ‎w‎ ‎jeden,‎ ‎za‎ ‎nim‎ ‎w‎ ‎drugi,
Znowu‎ ‎zopytam‎ ‎się‎ ‎sługi;
‎ów‎ ‎mi‎ ‎prawi,‎ ‎jak‎ ‎na‎ ‎jawie,
Przywitawszy‎ ‎mnie‎ ‎łaskawie.
Piec‎ ‎okrągły‎ ‎przy‎ ‎kominie,
Ogień‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎nim‎ ‎nie‎ ‎przeminie.
Łoże‎ ‎dla‎ ‎pana‎ ‎samego,
Szumne,‎ ‎według‎ ‎zdania‎ ‎mego.
Obicia‎ ‎świetne,‎ ‎bławatne,
Z‎ ‎różnych‎ ‎jedwabiów,‎ ‎udatne.
Dalej‎ ‎pokój‎ ‎w‎ ‎przestronności
Dla‎ ‎białej‎ ‎płci‎ ‎i‎ ‎dla‎ ‎gości.
Kuchnia‎ ‎tuż,‎ ‎zboku‎ ‎śpiżarnia,
Wszelkich‎ ‎legumin‎ ‎szafarnia.
Za‎ ‎oknami‎ ‎zaś‎ ‎w‎ ‎nizkości,
Ogródek‎ ‎miernej‎ ‎wielkości:
Ze‎ ‎dwu‎ ‎studzien‎ ‎ciągną‎ ‎wodę,
Na‎ ‎wszelką‎ ‎pańską‎ ‎wygodę.
Nad‎ ‎wrotami‎ ‎sprzodku‎ ‎gmachy,
Przywyższym‎ ‎nad‎ ‎niemi‎ ‎dachy.
Są‎ ‎górne‎ ‎mieszkania,‎ ‎dolne,
Wschód‎ ‎z‎ ‎ganeczkiem,‎ ‎miejsce‎ ‎wolne.
Zboku‎ ‎jakiś‎ ‎budyneczek,
Tynkowany‎ ‎przygródeczek:
Z‎ ‎drugą‎ ‎stronę‎ ‎stajnie‎ ‎długie,
Naprzeciwko‎ ‎znowu‎ ‎drugie.

Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Oborskiego,‎ ‎Starosty‎ ‎Sochaczewskiego.

Obok‎ ‎pana‎ ‎Oborskiego,
Starosty‎ ‎sochaczewskiego,
Dwór,‎ ‎w‎ ‎pokoje‎ ‎przy‎ ‎ciemniejszy,
Od‎ ‎ulice‎ ‎ozdobniej‎ ‎szy:
Bo‎ ‎ma‎ ‎ganek‎ ‎tu‎ ‎naprzodku;
Stajnie‎ ‎z‎ ‎podwórzem‎ ‎naśrodku.

Dwór‎ ‎Jej‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Chądzińskiej,‎ ‎Wojewodzinej Podlaskiej.

I‎ ‎ten‎ ‎dwór‎ ‎w‎ ‎miejscu‎ ‎nadobnym
W‎ ‎tej‎ ‎ulicy‎ ‎jest‎ ‎ozdobnym:
Ma‎ ‎pokoje‎ ‎i‎ ‎piwnice,
Brama‎ ‎sprzodku‎ ‎od‎ ‎ulice,
Za‎ ‎nim‎ ‎próżny,‎ ‎powiadają,
Plac‎ ‎kupiony,‎ ‎tak‎ ‎udają,
Na‎ ‎panienki‎ ‎zakonnice,
Jezusowe‎ ‎służebnice.
Boża‎ ‎męka‎ ‎jest‎ ‎wpój‎ ‎środku,
Na‎ ‎ulicy‎ ‎właśnie‎ ‎wśrodku,
Z‎ ‎figurami‎ ‎murowana,
Przy‎ ‎niej‎ ‎studnia‎ ‎budowana;
A‎ ‎żupa‎ ‎tuż‎ ‎z‎ ‎drugiej‎ ‎strony,
Ma‎ ‎sól‎ ‎zawsze‎ ‎dla‎ ‎obrony.

Dwór‎ ‎Książęcia‎ ‎Jego‎ ‎Mci‎ ‎Radziwiła.

Za‎ ‎nią‎ ‎powyż‎ ‎Radziwiła
Dwór‎ ‎książęcia‎ ‎wystawiła
Ręka‎ ‎ciesielska‎ ‎na‎ ‎stronie;
I‎ ‎ten‎ ‎stoi‎ ‎w‎ ‎swej‎ ‎obronie:
Wyszedł‎ ‎z‎ ‎nim‎ ‎opodal‎ ‎w‎ ‎pole,
Aż‎ ‎po‎ ‎same‎ ‎dworskie‎ ‎role.
1855.‎ ‎Parkan‎ ‎wkoło,‎ ‎placu‎ ‎wiele,
Dworów‎ ‎takich‎ ‎w‎ ‎grunt‎ ‎nie‎ ‎wiele.

Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎X.‎ ‎Petrykowskiego,‎ ‎oficyała Pułtuskiego.

Przeciw‎ ‎moskiewskiej‎ ‎kaplicy,
Na‎ ‎tejże‎ ‎właśnie‎ ‎ulicy,
Nowy‎ ‎dwór‎ ‎tak‎ ‎stanął‎ ‎prędko;
Znać,‎ ‎że‎ ‎budowano‎ ‎skrzętko.
Ażem‎ ‎się‎ ‎zdziwił,‎ ‎gdym‎ ‎zoczył,
Chyżej‎ ‎m‎ ‎na‎ ‎koniu‎ ‎poskoczył,
Abym‎ ‎się‎ ‎właśnie‎ ‎dowiedział
Czyj‎ ‎to‎ ‎dwór,‎ ‎i‎ ‎potym‎ ‎wiedział.

Dwór‎ ‎pusty‎ ‎Książęcia‎ ‎Jego‎ ‎M.‎ ‎Dominika nad‎ ‎Wisłą.

Zacny‎ ‎był‎ ‎dwór‎ ‎starodawny,
Pana‎ ‎krakowskiego,‎ ‎dawny;
Stajnia‎ ‎przy‎ ‎nim‎ ‎na‎ ‎sto‎ ‎koni,
Dawno‎ ‎zniesiona,‎ ‎nie‎ ‎łoili.
Ten‎ ‎plac‎ ‎wszytek,‎ ‎co‎ ‎tam‎ ‎leży,
Książęciu‎ ‎to‎ ‎przjmależy.
Niemasz‎ ‎tam‎ ‎ani‎ ‎orzecha
Włoskiego‎ ‎(mała‎ ‎pociecha!),
Ani‎ ‎parkanów‎ ‎około,
Ze‎ ‎wszystkich‎ ‎stron‎ ‎wszędzie‎ ‎goło.
Tam‎ ‎krynice‎ ‎zgóry‎ ‎bieżą,
Trzy‎ ‎sadzawki‎ ‎niżej‎ ‎leżą.
Sadeczek‎ ‎tuż‎ ‎między‎ ‎niemi,
Wisła‎ ‎w‎ ‎kompanijej‎ ‎z‎ ‎niemi.

Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Osmólskiego,‎ ‎Giżyński‎ ‎nazwany.

Godzien‎ ‎pochwały,‎ ‎nadole
Ten‎ ‎dwór‎ ‎leży,‎ ‎jak‎ ‎w‎ ‎padole;
Tam‎ ‎sadzawki,‎ ‎sady,‎ ‎gumno,Role‎ ‎i‎ ‎w‎ ‎budynki‎ ‎szumno.
Jest‎ ‎poddanych‎ ‎kilkanaście,
Szczególnie‎ ‎pewnie‎ ‎dwanaście.
Tuż‎ ‎przy‎ ‎Wiśle‎ ‎osiadłości,
Wdłuż‎ ‎i‎ ‎wszerz‎ ‎ma‎ ‎te‎ ‎dwór‎ ‎włości.

Folwarki‎ ‎miejskie‎ ‎i‎ ‎szlacheckie‎ ‎dwory.

Miejskie‎ ‎folwarki‎ ‎nagórze,
Szpitalny‎ ‎swe‎ ‎role‎ ‎orze.
Tak‎ ‎się‎ ‎rozciągnęły‎ ‎w‎ ‎dłużą,
‎Przy‎ ‎samej‎ ‎wsi‎ ‎wolnie‎ ‎płużą.
Wpośród‎ ‎mieszkają‎ ‎Kamieńscy,
Od‎ ‎Ujazdowa‎ ‎Skurczyńscy,
Na‎ ‎dobre‎ ‎z‎ ‎łuku‎ ‎strzelenie.
Mając‎ ‎na‎ ‎to‎ ‎pozwolenie.
Stanę‎ ‎pod‎ ‎samą‎ ‎wsią‎ ‎sobie
I‎ ‎obaczę‎ ‎dwie‎ ‎osob

Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎Grzybowskiego,‎ ‎Starosty‎ ‎Warszawskiego.

Za‎ ‎miastem‎ ‎w‎ ‎polu‎ ‎osobne
Miejsce,‎ ‎do‎ ‎tego‎ ‎sposobne:
Dwór,‎ ‎piękny‎ ‎w‎ ‎budynek‎ ‎wszelki,
Ma‎ ‎sadeczek,‎ ‎choć‎ ‎nie‎ ‎wielki.
Jest‎ ‎porządny‎ ‎w‎ ‎sklep‎ ‎i‎ ‎w‎ ‎gumno,
Wszytko‎ ‎grzeczy,‎ ‎pięknie,‎ ‎szumno.
Ten‎ ‎minąwszy,‎ ‎budowany
Za‎ ‎nim‎ ‎zwłoska‎ ‎murowany
Widzę‎ ‎tam,‎ ‎na‎ ‎Reformackiej
Ulicy,‎ ‎niekiedy‎ ‎Brackiej.

Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Grzybowskiego,‎ ‎Podkomorzego Czerskiego,‎ ‎na‎ ‎Reformackiej‎ ‎Ulicy.

Ten‎ ‎dwór‎ ‎nie‎ ‎bardzo‎ ‎jest‎ ‎stary.
Spotkałem‎ ‎przed‎ ‎nim‎ ‎raj‎ ‎tary:
Pytają‎ ‎mię,‎ ‎co‎ ‎to‎ ‎piszę?
Ja,‎ ‎słysząc,‎ ‎jakby‎ ‎nie‎ ‎słyszę.
Wszedłem:‎ ‎dostatek‎ ‎złożenia,
We‎ ‎dwu‎ ‎gmachach‎ ‎położenia
Widzę:‎ ‎dość‎ ‎na‎ ‎pana‎ ‎wczasu,
Gdy‎ ‎ma‎ ‎pokój‎ ‎od‎ ‎niewczasu.

Dworek‎ ‎Pana‎ ‎Capellae,‎ ‎Magistra‎ ‎Króla‎ ‎J.‎ ‎M.,‎ ‎za Żupą.

Choć‎ ‎ten‎ ‎nie‎ ‎rychło‎ ‎rozpoczął
Budować,‎ ‎ani‎ ‎odpoczął,
Aż‎ ‎wystawił‎ ‎dwór‎ ‎osobny,
Według‎ ‎miejsca,‎ ‎dość‎ ‎nadobny.

Plac‎ ‎ogrodzony‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎Lubomierskiego,‎ ‎Starosty Sendomierskiego.

Plac,‎ ‎parkanem‎ ‎ogrodzony‎ ‎—
Ten‎ ‎postawił‎ ‎urodzony
Lubomierski,‎ ‎dla‎ ‎mieszkania;
Zmuruje‎ ‎bez‎ ‎omieszkania
Zacny‎ ‎dwór,‎ ‎gotowe‎ ‎stajnie,
Dom‎ ‎zboku,‎ ‎o‎ ‎tym‎ ‎nie‎ ‎tajnie.
Naprzeciwko,‎ ‎tuż‎ ‎przez‎ ‎drogę,
I‎ ‎tamte‎ ‎wypisać‎ ‎mogę
Stajnie:‎ ‎w‎ ‎tej‎ ‎koni‎ ‎trzydzieści
Zmieszczą‎ ‎się,‎ ‎ba,‎ ‎i‎ ‎czterdzieści!

Plac‎ ‎ogrodzony‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Paca.

Tu‎ ‎pan‎ ‎Pac‎ ‎zechce‎ ‎budować,
Wolno‎ ‎mu‎ ‎i‎ ‎pomurować;
Dobry‎ ‎początek‎ ‎założył,
Wkoło‎ ‎parkanem‎ ‎obłożył;
I‎ ‎wrota‎ ‎już‎ ‎postawiono,
Od‎ ‎ulice‎ ‎je‎ ‎wprawiono.

Dwór‎ ‎Jaśnie‎ ‎Wielmożnego‎ ‎Jego‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Daniłowicza,‎ ‎Podskarbiego‎ ‎Wielkiego‎ ‎Koronnego.

Murowanie‎ ‎dość‎ ‎wysokie,
Na‎ ‎cztery‎ ‎granie‎ ‎szerokie.
Przystąpię‎ ‎do‎ ‎niego‎ ‎zblizka,
Spojrzę‎ ‎okiem‎ ‎wzgórę‎ ‎zblizka,
Widzę:‎ ‎statucie‎ ‎kamienne
Są‎ ‎na‎ ‎wierzchu‎ ‎nieodmienne;
Ganki‎ ‎wkoło‎ ‎z‎ ‎balasami,
Zda‎ ‎się,‎ ‎jak‎ ‎między‎ ‎lasami
Ogrodnemi.‎ ‎Wyniosłością
Zdobi‎ ‎Warszawę,‎ ‎pięknością.
Przypatrz‎ ‎się,‎ ‎mój‎ ‎miły‎ ‎brachu,
Niemasz‎ ‎tam‎ ‎żadnego‎ ‎dachu.
Nad‎ ‎niem‎ ‎wzwyż‎ ‎przybudowano
Perspektywę,‎ ‎zmurowano.
Ten‎ ‎dwór‎ ‎pana‎ ‎wielmożnego
Podskarbiego‎ ‎koronnego.
Wszedłem‎ ‎do‎ ‎drewnianych‎ ‎gmachów,
Stopnie‎ ‎wzwyż,‎ ‎kopuła‎ ‎z‎ ‎dachów;
Sień ‎wpojśrodku,‎ ‎izba‎ ‎zboku
Stołowa;‎ ‎toż‎ ‎w‎ ‎jednym‎ ‎kroku
Przeciw‎ ‎pokoje,‎ ‎dość‎ ‎wielkie;
W‎ ‎nich‎ ‎są‎ ‎malowania‎ ‎wszelkie,
Mistrzów‎ ‎dobrych‎ ‎piękne‎ ‎sztuki,
Tam‎ ‎dokazali‎ ‎nauki.
Obicia,‎ ‎nie‎ ‎pytaj‎ ‎o‎ ‎tym,
Obacz,‎ ‎zdziwisz‎ ‎się‎ ‎napotym.
W‎ ‎sklepach‎ ‎murowych‎ ‎zoczyłem,
Tam‎ ‎szkatuły‎ ‎obaczyłem:
W‎ ‎których‎ ‎klejnoty‎ ‎są‎ ‎drogie,
Dyjamenty‎ ‎świetne,‎ ‎srogie,
Z‎ ‎inszemi‎ ‎rzadko‎ ‎zrównane,
Wysoko‎ ‎oszacowane.
W‎ ‎zygary,‎ ‎muszę‎ ‎to‎ ‎przyznać,
Mówiąc‎ ‎poprawdzie,‎ ‎i‎ ‎wyznać,
Strudna‎ ‎znaleźć‎ ‎znaczniejszego
Pana,‎ ‎w‎ ‎nie‎ ‎przeważniejszego,
Jak‎ ‎jego‎ ‎mość‎ ‎pan‎ ‎podskarbi;
I‎ ‎w‎ ‎krzyształy‎ ‎się‎ ‎on‎ ‎skarbi;
Tak‎ ‎w‎ ‎złoto,‎ ‎srebro,‎ ‎kamienie,
Ma,‎ ‎jako‎ ‎pan,‎ ‎dobre‎ ‎mienie.
Przytym‎ ‎konie‎ ‎zacne,‎ ‎dzielne,
Stoją‎ ‎od‎ ‎święta,‎ ‎niedzielne:
Inszych‎ ‎wiele‎ ‎w‎ ‎powszedni‎ ‎dzień
Odmieniają,‎ ‎cngi‎ ‎w‎ ‎tydzień.
Stajnie‎ ‎przy‎ ‎nich,‎ ‎budowania
Od‎ ‎pola,‎ ‎przez‎ ‎murowania,
Które‎ ‎wpośród‎ ‎brama‎ ‎dzieli,
Na‎ ‎niej‎ ‎sala,‎ ‎powiedzieli.
Przypatruję‎ ‎się‎ ‎ogrodom,
Łaźniej‎ ‎przy‎ ‎altanie,‎ ‎wschodom,
Malowaniu‎ ‎jej‎ ‎piękności,
Oknom‎ ‎nakoło,‎ ‎zwierzchności.
W‎ ‎kwaterach‎ ‎niepośledniej‎ ‎sze
Kwiatki,‎ ‎drzewka‎ ‎naprzedniejsze,
Pod‎ ‎sznur‎ ‎perspektywę‎ ‎dają,
Oczom‎ ‎ją‎ ‎ludzkim‎ ‎wydają.
W‎ ‎murowaniu‎ ‎gmachy‎ ‎mierne,
Według‎ ‎gruntów‎ ‎dość‎ ‎wymierne,
Z‎ ‎nauki‎ ‎od‎ ‎in‎wento‎‎ra
Stanęły‎ ‎dla‎ ‎senatora.
U‎ ‎tych‎ ‎ochędóstwa‎ ‎pańskie,
Ze‎ ‎Włoch,‎ ‎z‎ ‎Francyjej,‎ ‎hiszpańskie.
Kuchnia‎ ‎zboku,‎ ‎z‎ ‎drugiej‎ ‎strony
Słudzy‎ ‎stoją‎ ‎dla‎ ‎obrony.
A‎ ‎przy‎ ‎bramie‎ ‎gospodarski
Budyneczek‎ ‎piękny,‎ ‎darski:
‎Brama‎ ‎od‎ ‎miasta‎ ‎z‎ ‎przyjazdu,
Druga‎ ‎z‎ ‎pola,‎ ‎dla‎ ‎wyjazdu.

Dwór‎ ‎Książęcia‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎Dominika,‎ ‎Koniuszego Koronnego.

Ten‎ ‎dwór‎ ‎przy‎ ‎książęcin‎ ‎został,
Potężnego‎ ‎pana‎ ‎dostał;
Ma‎ ‎pokoje‎ ‎zgotowane,
‎Dość‎ ‎pięknie‎ ‎wybudowane.
Jeśli‎ ‎zechce‎ ‎renowowaó
Abo‎ ‎pałac‎ ‎wybudować,
Wolno,‎ ‎z‎ ‎obudwu‎ ‎stron‎ ‎wszędzie
Pańskich‎ ‎pokojów‎ ‎przybędzie,
Za‎ ‎jego‎ ‎rezydencyją,
Książęcą‎ ‎prowidencyją.
Plac‎ ‎przestrony,‎ ‎w‎ ‎pięknej‎ ‎suszy
Stajnie:‎ ‎miło‎ ‎patrzeć‎ ‎duszy!
Wrota‎ ‎się‎ ‎s‎ ‎przód‎ ‎ku‎ ‎wydały,
W‎ ‎tymże‎ ‎miejscu‎ ‎będą‎ ‎stały.

Dwór‎ ‎Jaśnie‎ ‎Wielebnego‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎X.‎ ‎Szyszkowskiego,‎ ‎Biskupa‎ ‎Warmińskiego.

Pamiętam,‎ ‎tu‎ ‎były‎ ‎piaski,
Natenczas‎ ‎namniejszej‎ ‎laski
Nie‎ ‎znalazłby‎ ‎żaden‎ ‎człowiek,
W‎ ‎starodawny‎ ‎kiedyś‎ ‎nasz‎ ‎wiek:
A‎ ‎teraz‎ ‎wielkie‎ ‎budynki,
Onych‎ ‎kominów‎ ‎murynki,
Stajnie,‎ ‎studnia‎ ‎i‎ ‎ogrody;
Przed‎ ‎wroty‎ ‎zginęły‎ ‎brody.
Wielki‎ ‎to‎ ‎gospodarz‎ ‎sprawił,
‎Pobudował‎ ‎i‎ ‎naprawił.
Ten‎ ‎dwór‎ ‎ma‎ ‎pokoje‎ ‎wcześne;
Gdyby‎ ‎wieczne,‎ ‎nie‎ ‎docześne,
A‎ ‎danoby‎ ‎mi‎ ‎wybierać,
Nie‎ ‎chciałbym‎ ‎więcej‎ ‎przebierać.

Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Szałapskiego.

I‎ ‎ten‎ ‎zdawna‎ ‎Blnmofów‎ ‎był,
Póki‎ ‎jeszcze‎ ‎na‎ ‎świecie‎ ‎żył,
Zacne‎ ‎budynki‎ ‎postawił,
Drugi‎ ‎dwór‎ ‎przy‎ ‎nich‎ ‎zostawił
I‎ ‎z‎ ‎ogrodem‎ ‎barzo‎ ‎wielkim,
Z‎ ‎rolami,‎ ‎z‎ ‎owocem‎ ‎wszelkim;
Który‎ ‎na‎ ‎wylot‎ ‎wypada,
W‎ ‎drugą‎ ‎ulicę‎ ‎przypada.
To‎ ‎wszytko‎ ‎dał‎ ‎Pan‎ ‎Bóg‎ ‎snadno
Panu‎ ‎Szałapskiemu,‎ ‎ładno.

Dwór‎ ‎Jaśnie‎ ‎Wielmożnego‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Adama‎ ‎Kazanowskiego,‎ ‎Marszałka‎ ‎Nadwornego‎ ‎Koronnego,
na‎ ‎Reformackiej‎ ‎Ulicy.

Ten‎ ‎dwór‎ ‎ma‎ ‎z‎ ‎ulice‎ ‎wyjazd,
A‎ ‎drugi‎ ‎od‎ ‎wału‎ ‎przyjazd.
Pokoje‎ ‎tam,‎ ‎powiadają,
Którzy‎ ‎się‎ ‎o‎ ‎tym‎ ‎badają,
Że‎ ‎są‎ ‎piękną‎ ‎inwencyją,
W‎ ‎budynku‎ ‎kształt,‎ ‎z‎ ‎proporcyją.
Wielki‎ ‎jest‎ ‎plac‎ ‎w‎ ‎przestronności
I‎ ‎budynek‎ ‎w‎ ‎ogromności,
Wydatny‎ ‎na‎ ‎ludzkie‎ ‎oko;
Widzieć‎ ‎go‎ ‎dosyć‎ ‎wysoko.
‎Tam‎ ‎zwykło‎ ‎myślistwo‎ ‎stawać
I‎ ‎koniom‎ ‎obroki‎ ‎dawać:
Dla‎ ‎których‎ ‎stajnie‎ ‎na‎ ‎suszy
Postawiono,‎ ‎końskiej‎ ‎duszy.

Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Gorajskiego.

Wedla‎ ‎wrota‎ ‎obaczyłem,
Gospodarza‎ ‎wnet‎ ‎zoczyłem:
Powie‎ ‎mi‎ ‎o‎ ‎pięknym‎ ‎dworze,
O‎ ‎swej‎ ‎izbie,‎ ‎o‎ ‎komorze,
O‎ ‎stajniach‎ ‎i‎ ‎o‎ ‎piwnicy,
Tak‎ ‎o‎ ‎studziennej‎ ‎krynicy.
Chwaląc‎ ‎tam‎ ‎mieszkanie‎ ‎sobie.
Rzekłem:‎ ‎„Me‎ ‎zazdroszczę‎ ‎tobie.‎ ‎“

Dwór J. M.‎ ‎P.‎ ‎Leszczyńskiego,‎ ‎Generała‎ ‎Wielgopolskiego.

Kto‎ ‎budował,‎ ‎chwały‎ ‎godzien,
A‎ ‎kto‎ ‎gani,‎ ‎ten‎ ‎nie‎ ‎godzien,
Aby‎ ‎tu‎ ‎miał‎ ‎swemi‎ ‎nogi
Przestępować‎ ‎pańskie‎ ‎progi.
Dość‎ ‎przystojnie,‎ ‎z‎ ‎drugą‎ ‎stronę
Stajnie,‎ ‎tu‎ ‎wał‎ ‎ma‎ ‎obronę.
Plac‎ ‎przestrony,‎ ‎pokojów‎ ‎dość;
Mógłby‎ ‎w‎ ‎nim‎ ‎stać‎ ‎niejeden‎ ‎gość.

Nowe‎ ‎Miasto.‎ ‎Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Żmudzkiego.

Był‎ ‎tu‎ ‎zacny‎ ‎dwór‎ ‎przed‎ ‎laty,
Staruszka‎ ‎Żmudzkiego‎ ‎taty;
Ogród‎ ‎z‎ ‎poddanymi‎ ‎wielki,
Wkoło‎ ‎mieszka‎ ‎chłopek‎ ‎wszelki;
Panu‎ ‎z‎ ‎tego‎ ‎czynsz‎ ‎dawają,
Do‎ ‎posług‎ ‎ich‎ ‎zażywają.
Pokojów‎ ‎nie‎ ‎chcę‎ ‎wspominać,
Szkoda‎ ‎ich‎ ‎nie‎ ‎zapominać;
Bo‎ ‎te‎ ‎srogi‎ ‎ogień‎ ‎spalił,
Na‎ ‎popiół‎ ‎gmachy‎ ‎obalił,
Okrom‎ ‎sklepu,‎ ‎który‎ ‎został:
Ten,‎ ‎nie‎ ‎wiem,‎ ‎komu‎ ‎się‎ ‎dostał.
Spotka‎ ‎mię‎ ‎jakaś‎ ‎niewiasta,
Pytam‎ ‎do‎ ‎Nowego‎ ‎Miasta.
Powie‎ ‎mi:‎ ‎„Prosto‎ ‎idziecie,
„Wnetże‎ ‎tam‎ ‎w‎ ‎rynku‎ ‎będziecie.‎ ‎“
Spieszno‎ ‎idę,‎ ‎widzę‎ ‎rynek,
A‎ ‎w‎ ‎nim‎ ‎dwa‎ ‎domy‎ ‎w‎ ‎murynek;
Insze‎ ‎z‎ ‎drzewa:‎ ‎to‎ ‎ten‎ ‎niżej
Zbudowano,‎ ‎drugi‎ ‎wyżej.

Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Sapiehy,‎ ‎Kasztelana‎ ‎Wileńskiego.

Wbok‎ ‎ulica‎ ‎ku‎ ‎wałowi;
Mówię‎ ‎swemu‎ ‎Michałowi:
„Spytaj‎ ‎o‎ ‎dwór‎ ‎(w‎ ‎tejże‎ ‎leży),
„Komu‎ ‎właśnie‎ ‎przynależy?‎ ‎“
On‎ ‎mi‎ ‎odpowiedział‎ ‎na‎ ‎to,
Ze‎ ‎zapłacił‎ ‎dobrze‎ ‎za‎ ‎to
Pan‎ ‎Sapieha,‎ ‎lub‎ ‎odległy;
A‎ ‎ten‎ ‎jest‎ ‎w‎ ‎rozumie‎ ‎biegły,
Upodobał‎ ‎miejsce‎ ‎sobie
Spokojne,‎ ‎nie‎ ‎gwoli‎ ‎tobie;
Ma‎ ‎pokoje,‎ ‎z‎ ‎nich‎ ‎ganeczek,
A‎ ‎nadole‎ ‎ogródeczek;
Ze‎ ‎się‎ ‎temu‎ ‎w‎ ‎ręce‎ ‎dostał,
Przy‎ ‎jego‎ ‎tytule‎ ‎został.

Dwór‎ ‎Jaśnie‎ ‎Wielmożnego‎ ‎Jego‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Opalińskiego,‎ ‎Marszałka‎ ‎Wielkiego‎ ‎Koronnego.

Wbok‎ ‎za‎ ‎cmyntarzem‎ ‎uliczka,
Nie‎ ‎wiem,‎ ‎jak‎ ‎zową,‎ ‎przeczniczka;
W‎ ‎tej‎ ‎dwór,‎ ‎ma‎ ‎nie‎ ‎mało‎ ‎gmachów,
Budowania,‎ ‎stajen,‎ ‎dachów;
Tam‎ ‎konie‎ ‎i‎ ‎masztalerze,
Karety,‎ ‎wozy,‎ ‎szpiklerze.
Samo‎ ‎państwo‎ ‎w‎ ‎nim‎ ‎nie‎ ‎stawa,
Czeladzi‎ ‎to‎ ‎w‎ ‎moc‎ ‎podawa.

Dwór‎ ‎Ich‎ ‎Mciów‎ ‎PP.‎ ‎Radzimińskich.

W‎ ‎tym‎ ‎dworze‎ ‎nie‎ ‎raz‎ ‎siadałem
Z‎ ‎paniętami,‎ ‎chleb‎ ‎jadałem;
I‎ ‎teraz‎ ‎to‎ ‎nie‎ ‎ustało,
Choć‎ ‎się‎ ‎inszemu‎ ‎dostało.
Mieszkanie‎ ‎w‎ ‎nim‎ ‎dosyć‎ ‎pańskie,
Przestrone‎ ‎gmachy‎ ‎ziemiańskie.

Dwór X.‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎Radziwiła,‎ ‎Podkomorzego W.‎ ‎X.‎ ‎Lit.

Dwór‎ ‎książęcy,‎ ‎prawie‎ ‎pański,
Ma‎ ‎coś‎ ‎więcej‎ ‎nad‎ ‎ziemiański,
Jak‎ ‎w‎ ‎szerokość,‎ ‎tak‎ ‎i‎ ‎w‎ ‎dłużą;
Wyjazdy‎ ‎mu‎ ‎oba‎ ‎służą:
Jeden‎ ‎jest‎ ‎z‎ ‎Długiej‎ ‎ulice,
Drugi‎ ‎od‎ ‎wału,‎ ‎z‎ ‎przecznice.
Przy‎ ‎tym‎ ‎budowanie‎ ‎nowe,
Drzewo‎ ‎piękne‎ ‎w‎ ‎nim‎ ‎sosnowe;
Gdzie‎ ‎stołowa‎ ‎izba‎ ‎własna
W‎ ‎przestronności,‎ ‎rzecz‎ ‎to‎ ‎jasna;
Pokoje‎ ‎prawie‎ ‎książęce,
Obicia‎ ‎w‎ ‎nieb‎ ‎są‎ ‎panięce.
Słudzy‎ ‎szumno‎ ‎od‎ ‎bławatów,
Soboli,‎ ‎rysiów,‎ ‎szkarłatów.
Sam‎ ‎Pan‎ ‎scudzoziemska‎ ‎chodzi,
Przystojnie‎ ‎mu:‎ ‎tak‎ ‎się‎ ‎godzi.
Pomknę‎ ‎się‎ ‎trochę‎ ‎naprzodek,
Jakom‎ ‎przyszedł‎ ‎w‎ ‎sam‎ ‎pojśrzodek,
Widzę‎ ‎stajnie,‎ ‎a‎ ‎za‎ ‎niemi
Studnią,‎ ‎gmach‎ ‎wielki‎ ‎przed‎ ‎niemi,
Budowanie‎ ‎starożytne
W‎ ‎nim,‎ ‎dla‎ ‎czeladzi‎ ‎pożytne.
Na‎ ‎tym‎ ‎herb‎ ‎książęcy‎ ‎gmachu
Naprzodku,‎ ‎nie‎ ‎z‎ ‎indermachu.
Obaczywszy‎ ‎to,‎ ‎wyszedłem,
Na‎ ‎dalsze‎ ‎miejsce‎ ‎poszedłem.

Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Reczajskiego.

Pana‎ ‎Reczajskiego‎ ‎dworek
Dość‎ ‎długi,‎ ‎wązki‎ ‎podworek;
Przedtym‎ ‎to‎ ‎szpiklerzem‎ ‎zwano,
Wszelkie‎ ‎zboża‎ ‎w‎ ‎nim‎ ‎chowano;
Teraz‎ ‎jest‎ ‎w‎ ‎szlacheckich‎ ‎rękach.
Był‎ ‎jednego‎ ‎czasu‎ ‎w‎ ‎mękach,
Nabawił‎ ‎nas‎ ‎wszytkich‎ ‎strachu,
Gdy‎ ‎gorzał:‎ ‎pomnisz,‎ ‎mój‎ ‎brachu?

Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Mniszka,‎ ‎Kuchmistrza‎ ‎Koronnego

Chciałem‎ ‎się‎ ‎wlewo‎ ‎obrócić,
Musiałem‎ ‎wyżej‎ ‎powrócić.
Obaczę‎ ‎dwór‎ ‎na‎ ‎ustroniu,
Pojechałem‎ ‎tam‎ ‎na‎ ‎koniu:
Jadę,‎ ‎aż‎ ‎przystojne‎ ‎gmachy
Widzę,‎ ‎a‎ ‎nad‎ ‎niemi‎ ‎dachy.
Przy‎ ‎studni‎ ‎stajenka‎ ‎grzeczy
Z‎ ‎ogrodem,‎ ‎pomierne‎ ‎rzeczy.
Tam‎ ‎altanka,‎ ‎w‎ ‎niej‎ ‎siedzenia,
W‎ ‎gorącość‎ ‎dla‎ ‎ochłodzenia,
Z‎ ‎przyjacielem‎ ‎miłym‎ ‎tobie,
Upodobawszy‎ ‎go‎ ‎sobie.
Kosztowałem,‎ ‎tam‎ ‎odchodząc,
Garwolskiego,‎ ‎dnszę‎ ‎chłodząc.

Dwór‎ ‎Jaśnie‎ ‎Wielmożnego‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Witowskiego,‎ ‎Kasztelana‎ ‎Sendomirskiego.

Spłacono‎ ‎mieszczaninowi,
Słyszę,‎ ‎ten‎ ‎dwór,‎ ‎Szeinknechtowi.
Jest‎ ‎przestrony‎ ‎tak‎ ‎dla‎ ‎gości,
Różnego‎ ‎stanu‎ ‎ich‎ ‎mości.
W‎ ‎pokoje‎ ‎nie‎ ‎ogłodzony,
Ogród‎ ‎nakoło‎ ‎zgrodzony.
Teraz‎ ‎pańskiej‎ ‎krwi,‎ ‎szlacheckiej
Już‎ ‎należy,‎ ‎nie‎ ‎kupieckiej.

Dwór‎ ‎Jego‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Gembickiego,‎ ‎Stolnika‎ ‎Koronnego.

Wyszedłem‎ ‎między‎ ‎ogrody,
Podczas‎ ‎wesołej‎ ‎pogody:
Znalazłem‎ ‎dwór‎ ‎Pranciszkowski,
Niekiedy‎ ‎był‎ ‎doktorowski;
Teraz‎ ‎już‎ ‎jest‎ ‎w‎ ‎rękach‎ ‎pańskich,
Nie‎ ‎w‎ ‎włoskich,‎ ‎ale‎ ‎w‎ ‎ziemiańskich,
Panięcia‎ ‎z‎ ‎domu‎ ‎zacnego,
W‎ ‎dostatki,‎ ‎w‎ ‎rozum‎ ‎bacznego.
Wszedłem‎ ‎tam:‎ ‎odmiana‎ ‎wielka,
W‎ ‎pokojach‎ ‎ozdoba‎ ‎wszelka,
Różnej‎ ‎farby,‎ ‎smętne‎ ‎rzeczy,
Przytym‎ ‎wszytko‎ ‎pięknie‎ ‎grzeczy.
Napatrzywszy‎ ‎się‎ ‎dowoli,
Wyszedłem‎ ‎w‎ ‎ogród‎ ‎powoli,
Który‎ ‎przed‎ ‎tym‎ ‎bywał‎ ‎sławny
I‎ ‎teraz‎ ‎jest,‎ ‎choć‎ ‎niedawny.
Sprzodku‎ ‎stajnia‎ ‎i‎ ‎podwórze,
Studnia‎ ‎z‎ ‎wodą‎ ‎wbok‎ ‎przy‎ ‎dworze.
Wrota‎ ‎z‎ ‎ulice‎ ‎dość‎ ‎wielkie,
Zmieszczą‎ ‎się‎ ‎karety‎ ‎wszelkie.

Dwór‎ ‎Firlejowski,‎ ‎tak‎ ‎nazwany,‎ ‎na‎ ‎Miodowej ulicy.

Mijam‎ ‎Miodową‎ ‎przecznicę,
Aż‎ ‎tam‎ ‎widzę‎ ‎kamienicę
Firlejowską,‎ ‎tak‎ ‎nazwaną,
‎Z‎ ‎ogrodem,‎ ‎obmurowaną.
Piękna‎ ‎tam‎ ‎dyspozycyja
Jest‎ ‎w‎ ‎budynku,‎ ‎proporcyja.
Pokoje‎ ‎wesołe,‎ ‎jasne,
Lub‎ ‎nadole‎ ‎są,‎ ‎nie‎ ‎ciasne;
A‎ ‎pod‎ ‎dachem‎ ‎komóreczki
Dla‎ ‎sług,‎ ‎własne‎ ‎alkiereczki.
Przeciw‎ ‎kuchnia‎ ‎także‎ ‎w‎ ‎murze,
Mieszkania‎ ‎w‎ ‎niej,‎ ‎jak‎ ‎po‎ ‎sznurze;
Pod‎ ‎tymiż‎ ‎piwnice‎ ‎dolne,
Czasem‎ ‎od‎ ‎wina‎ ‎nie‎ ‎wolne.
Stajnia‎ ‎w‎ ‎kącie‎ ‎przy‎ ‎ogrodzie;
Ten‎ ‎jest‎ ‎nie‎ ‎wielki‎ ‎w‎ ‎urodzie,
Ale‎ ‎smaczny,‎ ‎blizko‎ ‎domu,
Kie‎ ‎zmorduje‎ ‎nóg‎ ‎nikomu.
Studnia‎ ‎wedla‎ ‎furty‎ ‎zaraz,
Wrota‎ ‎z‎ ‎drugą‎ ‎stronę‎ ‎oraz.
Wystąpiwszy‎ ‎trochę‎ ‎z‎ ‎progu,
Widzę‎ ‎wedla‎ ‎niej‎ ‎na‎ ‎rogu

Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Ostroroga,‎ ‎Wojewodzica Poznańskiego.

Ten‎ ‎dwór‎ ‎od‎ ‎uliczki‎ ‎w‎ ‎rogu,
Trzyma‎ ‎go‎ ‎pan‎ ‎z‎ ‎Ostrorogu;
Ma‎ ‎pokoje,‎ ‎tak‎ ‎budynki,
Ze‎ ‎trzech‎ ‎stron,‎ ‎choć‎ ‎nie‎ ‎w‎ ‎murynki.
Ale‎ ‎mieszkania‎ ‎przystojne
Są‎ ‎wewnątrz,‎ ‎dość‎ ‎pańsko,‎ ‎strojne.
Kuchnia‎ ‎przeciw,‎ ‎stajnia‎ ‎zboku.
Studnia‎ ‎przy‎ ‎bramie‎ ‎tuż‎ ‎w‎ ‎kroku.

Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Mocbranowskiego,‎ ‎Wojskiego Warszawskiego.

Nowy‎ ‎dwór,‎ ‎małe‎ ‎siedlisko,
Widzę,‎ ‎że‎ ‎od‎ ‎miasta‎ ‎blizko,
Pięknie‎ ‎zbudowany,‎ ‎ładem;
Niech,‎ ‎będzie‎ ‎dla‎ ‎tych‎ ‎przykładem,
Oo‎ ‎na‎ ‎gruntach‎ ‎wielkich‎ ‎siedzą,
Z‎ ‎nimi‎ ‎co‎ ‎czynić,‎ ‎nie‎ ‎wiedzą.

Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Wituskiego,‎ ‎Chorążego Gostyńskiego.

Ten‎ ‎dwór‎ ‎szlachecki‎ ‎na‎ ‎stronie
U‎ ‎pana,‎ ‎widzę,‎ ‎w‎ ‎ochronie:
Już‎ ‎go‎ ‎poprawił,‎ ‎jak‎ ‎ma‎ ‎być,
Może‎ ‎go‎ ‎w‎ ‎długi‎ ‎czas‎ ‎zażyć.
Plac‎ ‎przestrony,‎ ‎mówię‎ ‎śmiele,
Zbudowałby‎ ‎na‎ ‎nim‎ ‎wiele:
Ogród,‎ ‎stajnie,‎ ‎wszelkie‎ ‎rzeczy,
Bo‎ ‎ma‎ ‎przestrzeństwo‎ ‎w‎ ‎nim‎ ‎grzeczy.
Nic‎ ‎nie‎ ‎wątpię‎ ‎o‎ ‎tym,‎ ‎panie:
Com‎ ‎napisał,‎ ‎tak‎ ‎się‎ ‎zstanie.

Dwór‎ ‎J.M.P.‎ ‎Małogoskiego,‎ ‎Starosty‎ ‎Rawskiego.

I‎ ‎tum‎ ‎ja‎ ‎kiedyś‎ ‎chleb‎ ‎jadał,
W‎ ‎tym‎ ‎dworze,‎ ‎z‎ ‎panięty‎ ‎siadał;
Częstośmy‎ ‎z‎ ‎łuków‎ ‎strzelali
W‎ ‎podwórze,‎ ‎drudzy‎ ‎hulali,
A‎ ‎trzeci‎ ‎jechał‎ ‎z‎ ‎kopiją,
Ochotnie‎ ‎drużyna‎ ‎piją.
Za‎ ‎ruskich‎ ‎to‎ ‎paniąt‎ ‎było,
Których‎ ‎nam‎ ‎teraz‎ ‎ubyło.
Pokojów,‎ ‎mieszkania‎ ‎wszędzie,
Tam‎ ‎i‎ ‎sam‎ ‎dość‎ ‎w‎ ‎każdym‎ ‎rzędzie.
One‎ ‎stajnie‎ ‎w‎ ‎przestronności,
Studnia‎ ‎z‎ ‎kuchnią‎ ‎jest‎ ‎dla‎ ‎gości.
Przyjazdy‎ ‎są‎ ‎dwa‎ ‎do‎ ‎niego,
Także‎ ‎i‎ ‎wyjazdy‎ ‎z‎ ‎niego.

Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Zamojskiego,‎ ‎Starosty‎ ‎Kałuskiego.

Pamiętam,‎ ‎gdy‎ ‎jeszcze‎ ‎pole
Na‎ ‎tym‎ ‎miejscu‎ ‎ani‎ ‎role
Nie‎ ‎były,‎ ‎jedno‎ ‎plac‎ ‎pusty,
Byłem‎ ‎tu‎ ‎raz‎ ‎w‎ ‎mięsopusty.
Potym‎ ‎Lipski‎ ‎pobudował
Dwór‎ ‎pański,‎ ‎prędko‎ ‎zgotował,
W‎ ‎którym‎ ‎są‎ ‎dwoiste‎ ‎gmachy,
A‎ ‎nad‎ ‎nimi‎ ‎górne‎ ‎dachy.
Masz‎ ‎tam‎ ‎stajnie‎ ‎i‎ ‎ogródek,
W‎ ‎pierwszym‎ ‎budynku‎ ‎przygródek;
Wkoło‎ ‎parkan‎ ‎z‎ ‎baszteczkami,
Kształtny‎ ‎w‎ ‎rogach‎ ‎z‎ ‎wieżyczkami.
A‎ ‎brama‎ ‎sama‎ ‎wpośrodku,
Z‎ ‎altaneczką‎ ‎i‎ ‎weśrodku.
Wrota‎ ‎jedne‎ ‎od‎ ‎ulice,
A‎ ‎drugie‎ ‎zboku,‎ ‎z‎ ‎przecznice.
Ten‎ ‎się‎ ‎Zamojskiemu‎ ‎dostał
Kanclerzowi,‎ ‎przy‎ ‎nim‎ ‎został.
Teraz‎ ‎po‎ ‎nim‎ ‎syn‎ ‎nastąpił.
Ojcowskich‎ ‎dróg‎ ‎nie‎ ‎ustąpił;
Jako‎ ‎pan‎ ‎z‎ ‎panów,‎ ‎potężny
W‎ ‎skarby,‎ ‎tak‎ ‎i‎ ‎w‎ ‎serce‎ ‎mężny,
Zechce‎ ‎tu‎ ‎co‎ ‎przybudować
Dla‎ ‎siebie‎ ‎albo‎ ‎zmurować.

Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Działyńskiego,‎ ‎Wojewody‎ ‎Pomorskiego.

Przed‎ ‎tym‎ ‎Biskupi‎ ‎stawali
Płoccy,‎ ‎w‎ ‎tym‎ ‎dworze‎ ‎bywali.
Widzę,‎ ‎odmienne‎ ‎są‎ ‎rzeczy,
Jakożkolwiek,‎ ‎bardzo‎ ‎grzeczy.
Teraz‎ ‎pana‎ ‎Działyńskiego,
Wojewody‎ ‎pomorskiego.
Ma‎ ‎budynek‎ ‎senatorski,
Właśnie‎ ‎jak‎ ‎budynek‎ ‎dworski,
Tak‎ ‎pokoje,‎ ‎jak‎ ‎piwnice,
Stajnie,‎ ‎kuchnie‎ ‎i‎ ‎winnice,
Które‎ ‎w‎ ‎mieście‎ ‎wino‎ ‎rodzą,
Za‎ ‎hojnością‎ ‎pić‎ ‎się‎ ‎godzą.
Nie‎ ‎w‎ ‎każdym‎ ‎w‎ ‎Warszawie‎ ‎dworze
Znajdziesz‎ ‎tak‎ ‎wielkie‎ ‎podwórze:
Bo‎ ‎tu‎ ‎place‎ ‎dwa‎ ‎złożono
I‎ ‎w‎ ‎jedno‎ ‎je‎ ‎położono.
Dalszy,‎ ‎pomnię,‎ ‎kto‎ ‎budował,
A‎ ‎kamieniczkę‎ ‎zmurował.
Ma‎ ‎ten‎ ‎dwór‎ ‎dwojakie‎ ‎wjazdy
Z‎ ‎uliczki,‎ ‎a‎ ‎zaś‎ ‎wyjazdy
Od‎ ‎Senatorskiej,‎ ‎przestrony:
Gdzie‎ ‎chcesz,‎ ‎jedź‎ ‎na‎ ‎wszelkie‎ ‎strony!

Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎X.‎ ‎Lipskiego.

Dawno‎ ‎ten‎ ‎dwór‎ ‎leżał‎ ‎skrycie,
Nieznacznie‎ ‎i‎ ‎niezakrycie:
Teraz‎ ‎go‎ ‎wszyscy‎ ‎widziemy,
Gdy‎ ‎wedla‎ ‎niego‎ ‎jedziemy,
Jako‎ ‎ma‎ ‎piękny‎ ‎przodeczek,
Murowany‎ ‎zatyłeczek;
W‎ ‎glinę‎ ‎kamyczkami‎ ‎sadził,
Jak‎ ‎mozaikę‎ ‎wygładził;
Potym,‎ ‎wapno‎ ‎na‎ ‎wierzch‎ ‎dawszy,
Inszych‎ ‎materyj‎ ‎przydawszy,
Zrówna‎ ‎się‎ ‎murom‎ ‎do‎ ‎czasu;
Pan‎ ‎sobie‎ ‎zażyje‎ ‎wczasu.
Są‎ ‎tam‎ ‎insze‎ ‎budyneczki,
Stajnia,‎ ‎różne‎ ‎komóreczki.
Dość‎ ‎na‎ ‎mądrego‎ ‎prałata,
Odnawia,‎ ‎gdzie‎ ‎stara‎ ‎łata.

Dwór‎ ‎Jaśnie‎ ‎Wielmożnego‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Warszyckiego,‎ ‎Wojewody‎ ‎Mazowieckiego.

W‎ ‎tak‎ ‎nadobnym,‎ ‎zacnym‎ ‎dworze
Dość‎ ‎mieszkania‎ ‎i‎ ‎podwórze.
Mury‎ ‎go‎ ‎sprzodku‎ ‎okryły,
A‎ ‎wewnątrz‎ ‎się‎ ‎nam‎ ‎pokryły.
Ogród,‎ ‎w‎ ‎tym‎ ‎się‎ ‎wino‎ ‎rodzi,
Z‎ ‎boków‎ ‎róża‎ ‎ganki‎ ‎chłodzi.
Na‎ ‎tośmy‎ ‎z‎ ‎pokojów‎ ‎okiem
Patrzali,‎ ‎wesołym‎ ‎wzrokiem,
I‎ ‎uciechy‎ ‎swe‎ ‎miewali:
Muzyka‎ ‎grała,‎ ‎śpiewali.
I‎ ‎teraz‎ ‎to‎ ‎znowu‎ ‎będzie,
Kiedy‎ ‎pan‎ ‎do‎ ‎nas‎ ‎przybędzie.

Dwór‎ ‎Jaśnie‎ ‎Wielebnego‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎X.‎ ‎Piaseckiego, Biskupa‎ ‎Chełmskiego.

‎Muzyk‎ ‎tam‎ ‎gospodarował
Królewski:‎ ‎Pan‎ ‎mu‎ ‎darował.
W‎ ‎tym‎ ‎dworze‎ ‎mieszkanie‎ ‎właśnie
Widziemy‎ ‎na‎ ‎oko‎ ‎jaśnie,
Że‎ ‎dotychczas‎ ‎poprawuje
I‎ ‎ogród‎ ‎pięknie‎ ‎sprawuje.
Pan‎ ‎tam‎ ‎sam‎ ‎nigdy‎ ‎nie‎ ‎stawa,
Jedno‎ ‎swym‎ ‎powinnym‎ ‎dawa.
Kilka‎ ‎pokojów‎ ‎weśrodku,
Z‎ ‎podwórkiem‎ ‎stajnia‎ ‎wpośrodku.

Dwór‎ ‎Wielebnego‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎X.‎ ‎Zaręby,‎ ‎Opata Sulejowskiego.

Tuż‎ ‎o‎ ‎ścianę‎ ‎taki‎ ‎drugi;
Widziałem‎ ‎tam‎ ‎nieraz‎ ‎sługi
Opata‎ ‎sulejowskiego,
Według‎ ‎stanu‎ ‎kapłańskiego.
Jest‎ ‎mieszkanie‎ ‎piękne,‎ ‎wczesne,
To‎ ‎największa,‎ ‎nie‎ ‎doczesne;
Ale‎ ‎wiecznością‎ ‎przychodzi
Właśnie,‎ ‎według‎ ‎prawa‎ ‎chodzi.

Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Grzybowskiego,‎ ‎Starosty‎ ‎Warszawskiego.

Zdziwiłem‎ ‎się‎ ‎temu‎ ‎srodze,
Widzę‎ ‎budynek‎ ‎na‎ ‎drodze;
Wielkim‎ ‎kosztem‎ ‎zmurowano,
A‎ ‎naprzodku‎ ‎budowano.
Spruska‎ ‎pięknie‎ ‎przekładany,
Cegłą‎ ‎w‎ ‎drzewo‎ ‎przeplatany.
Dlatego‎ ‎stąd‎ ‎jest‎ ‎piękniejszy
Ten‎ ‎murynek,‎ ‎wydatniejszy,
Od‎ ‎Senatorskiej‎ ‎ulice,
Gdzie‎ ‎pałace,‎ ‎kamienice;
Jednak‎ ‎z‎ ‎obu‎ ‎stron‎ ‎pokoje,
Bardzo‎ ‎nadobne‎ ‎oboje.
Ten‎ ‎minąwszy,‎ ‎idę‎ ‎wałem,
W‎ ‎mięsnych‎ ‎jatkach‎ ‎nie‎ ‎bywałem.

Dwór‎ ‎Jaśnie‎ ‎Wielmożnego‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎Pana‎ ‎Sapiehy, Marszałka‎ ‎Nadwornego‎ ‎W.‎ ‎X.‎ ‎L.

Dworu‎ ‎nie‎ ‎mamy‎ ‎bliższego
Od‎ ‎zamku‎ ‎nad‎ ‎ten,‎ ‎inszego.
Znać,‎ ‎że‎ ‎budowany‎ ‎dawno,
Statecznie‎ ‎i‎ ‎starodawno.
One‎ ‎tak‎ ‎potężne‎ ‎tramy,
W‎ ‎stołowej‎ ‎izbie,‎ ‎jak‎ ‎ramy.
Dźwigają‎ ‎na‎ ‎sobie‎ ‎belki,
Ten‎ ‎ciężar‎ ‎zwierzchowny‎ ‎wszelki.
Insze‎ ‎pokoje‎ ‎sień‎ ‎dzieli,
Żebyście‎ ‎o‎ ‎tym‎ ‎wiedzieli,
Z‎ ‎których‎ ‎ogródeczek‎ ‎znaczny
Możesz‎ ‎widzieć,‎ ‎jeśliś‎ ‎łacny.
W‎ ‎tym‎ ‎zażywaliśmy‎ ‎świata,
W‎ ‎one‎ ‎dawne‎ ‎przeszłe‎ ‎lata,
Kiedy‎ ‎królestwo‎ ‎bywało
U‎ ‎królewny,‎ ‎przebywało.
Tam‎ ‎muzyka,‎ ‎tam‎ ‎bankiety,
Wszelka‎ ‎dobra‎ ‎myśl;‎ ‎muszkiety
Każdy‎ ‎z‎ ‎nas‎ ‎musiał‎ ‎wypalać,
Znowu‎ ‎jak‎ ‎naprędzej‎ ‎nalać.
Przeciwko‎ ‎w‎ ‎budynkach‎ ‎słudzy,
Za‎ ‎niemi‎ ‎wdłuż‎ ‎różni‎ ‎drudzy.
Przy‎ ‎kącie‎ ‎stajnie,‎ ‎szpiklerze,
Woźnice‎ ‎i‎ ‎masztalerze.
Pod‎ ‎wielkim‎ ‎dworem‎ ‎piwnice
Z‎ ‎muru,‎ ‎własne‎ ‎lodownice.
Przy‎ ‎wrotach‎ ‎gospodarz‎ ‎mieszka,
Ochędóstwa‎ ‎nie‎ ‎omieszka.
Gdzie‎ ‎spojrzysz,‎ ‎nadobnie‎ ‎wszędzie,
I‎ ‎tam‎ ‎i‎ ‎sam,‎ ‎w‎ ‎każdym‎ ‎rzędzie.
To‎ ‎obaczywszy,‎ ‎poszedłem
Temiż‎ ‎drzwiami,‎ ‎gdzie‎ ‎wyszedłem.

Dwór‎ ‎Jaśnie‎ ‎Wielmożnego‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Szyszkowskiego,‎ ‎Kasztelana‎ ‎Wojnickiego.

Ten‎ ‎dwór‎ ‎pana‎ ‎Szyszkowskiego,
Kasztelana‎ ‎wojnickiego.
Jest‎ ‎w‎ ‎niem‎ ‎kamienica‎ ‎tylna
Z‎ ‎pokojami,‎ ‎rzecz‎ ‎niemy‎ ‎Ina,
Którą‎ ‎teraz‎ ‎restaurował,
Ledwie‎ ‎znowu‎ ‎nie‎ ‎murował.
Wystawił‎ ‎posenatorsku,
Jako‎ ‎pan,‎ ‎wszytko‎ ‎podworsku.
Obicia,‎ ‎dostatki‎ ‎pańskie,
Ochędóstwa‎ ‎są‎ ‎ziemiańskie.
Sklepione‎ ‎zdołu‎ ‎piwnice,
Do‎ ‎tejżeto‎ ‎kamienice
Należą‎ ‎sprzodku‎ ‎budynki,
Spruska‎ ‎w‎ ‎cegłę‎ ‎są‎ ‎murynki;
Kuchnia,‎ ‎stajnie,‎ ‎studnia‎ ‎nowa,
W‎ ‎podwórzu‎ ‎woda‎ ‎gotowa.
Gospodarza‎ ‎nie‎ ‎zapomnię,
Jego‎ ‎mieszkanie‎ ‎przypomnię.

Dwór‎ ‎Jaśnie‎ ‎Wielmożnego‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Lubomierskiego,‎ ‎Wojewody‎ ‎Krakowskiego.

Pana‎ ‎jaśnie‎ ‎wielmożnego,
W‎ ‎majętności‎ ‎potężnego,
Ten‎ ‎dwór‎ ‎jak‎ ‎opisać?‎ ‎Nie‎ ‎wiem;
O‎ ‎Wiśniczu‎ ‎pierwej‎ ‎powiem.
Tam‎ ‎jest‎ ‎wszytko‎ ‎od‎ ‎marmuru,
Mało‎ ‎co‎ ‎prostego‎ ‎muru
Obaczysz,‎ ‎w‎ ‎miejscu‎ ‎wesołym:
Patrz‎ ‎wszędzie‎ ‎po‎ ‎stronach‎ ‎kołem.
Zamek‎ ‎piękny,‎ ‎mury,‎ ‎wały,
Przekop,‎ ‎wody‎ ‎nie‎ ‎bywały
Nigdy‎ ‎przed‎ ‎tym,‎ ‎jako‎ ‎teraz,
Wystawić‎ ‎go‎ ‎o‎ ‎jeden‎ ‎raz,
Tak‎ ‎pokoje,‎ ‎niepodobna;
Odrzwia,‎ ‎posadzki,‎ ‎rzecz‎ ‎godna;
Perspektywa‎ ‎jest‎ ‎w‎ ‎nich‎ ‎własna,
Wszelkim‎ ‎oczom‎ ‎to‎ ‎rzecz‎ ‎jasna.
Obicia‎ ‎tu‎ ‎nic‎ ‎nie‎ ‎piszę,
Jakie‎ ‎tam‎ ‎są,‎ ‎o‎ ‎nich‎ ‎słyszę.
‎Od‎ ‎srebra‎ ‎służba,‎ ‎od‎ ‎złota;
W‎ ‎klejnotach‎ ‎dziwna‎ ‎robota.
Konie‎ ‎w‎ ‎stajniach‎ ‎na‎ ‎poboczach
Stoją,‎ ‎dzielne‎ ‎w‎ ‎ludzkich‎ ‎oczach.
Tu‎ ‎już‎ ‎kończę,‎ ‎pióro‎ ‎zwracam:
Do‎ ‎Warszawy‎ ‎się‎ ‎obracam.
Tamże‎ ‎pańsko‎ ‎zbudowany
Dwór‎ ‎stoi,‎ ‎nie‎ ‎murowany:
Ale‎ ‎ma‎ ‎swe‎ ‎qualitcites
I‎ ‎wielkie‎ ‎commoditates.
Pokoje,‎ ‎sień‎ ‎między‎ ‎niemi:
Z‎ ‎tej‎ ‎wboku‎ ‎strony‎ ‎za‎ ‎niemi
Stajnie,‎ ‎tamże‎ ‎wboku‎ ‎znajdziesz
Studnią‎ ‎w‎ ‎podwórzu,‎ ‎wynajdziesz.
Od‎ ‎wału‎ ‎wrota‎ ‎do‎ ‎niego;
Z‎ ‎drugą‎ ‎stronę‎ ‎wyjazd‎ ‎z‎ ‎niego.

Dwór‎ ‎na‎ ‎Jaśnie‎ ‎Wielebnych‎ ‎Ich‎ ‎MM.‎ ‎PP.‎ ‎Duchownych‎ ‎Pieczętarzów‎ ‎Koronnych.

Na‎ ‎pamiątkę‎ ‎Zadzik‎ ‎sławny,
Kanclerz,‎ ‎biskup‎ ‎przeszły,‎ ‎dawny,
Tu‎ ‎pieczętarzom‎ ‎wystawił
Zacny‎ ‎murynek,‎ ‎zostawił.
Macie‎ ‎scripta‎ ‎na‎ ‎marmurze:
Tamże‎ ‎czytajcie‎ ‎przy‎ ‎murze.
Obacz,‎ ‎jakie‎ ‎odrzwia‎ ‎szumne
Dał‎ ‎popańsku,‎ ‎wszerz,‎ ‎wdłuż‎ ‎rumne.
Jeśliś‎ ‎widział‎ ‎izbę‎ ‎wielką
Stołową,‎ ‎na‎ ‎stronę‎ ‎wszelką
Dość‎ ‎wesoła,‎ ‎do‎ ‎widoku,
Podczas‎ ‎słońca‎ ‎przykro‎ ‎oku;
Ma‎ ‎ze‎ ‎trzech‎ ‎stron‎ ‎okna‎ ‎wszędzie,
W‎ ‎jednym,‎ ‎w‎ ‎drugim,‎ ‎w‎ ‎trzecim‎ ‎rzędzie.
W‎ ‎inszych‎ ‎pokojach‎ ‎od‎ ‎muru,
Są‎ ‎w‎ ‎nich‎ ‎posadzki‎ ‎z‎ ‎marmuru.
Nad‎ ‎obiciem‎ ‎malowania,
Pod‎ ‎wierzchem‎ ‎floryzowania.
Mieszkanie‎ ‎dlatego‎ ‎dolne
Budowano,‎ ‎żeby‎ ‎wolne
Panu‎ ‎z‎ ‎gościem‎ ‎było‎ ‎wyście
I‎ ‎zaś‎ ‎nazad‎ ‎snadne‎ ‎przyście.
Jest‎ ‎tam‎ ‎alkierz‎ ‎w‎ ‎jednym‎ ‎rogu,
Tuż‎ ‎przy‎ ‎pokojowym‎ ‎progu;
A‎ ‎w‎ ‎niem‎ ‎prywatna‎ ‎skarbnica,
Nad‎ ‎nią‎ ‎smaczniucbna‎ ‎łożnica,
Którą‎ ‎lecie‎ ‎drzewo‎ ‎chłodzi,
Gdy‎ ‎go‎ ‎wiatr‎ ‎w‎ ‎stronę‎ ‎uwodzi.
Przeciw‎ ‎temuż‎ ‎właśnie‎ ‎takie
Budowanie,‎ ‎jak‎ ‎jednakie;
Sklepy‎ ‎dolne‎ ‎i‎ ‎piwnice:
W‎ ‎tych‎ ‎może‎ ‎mieć‎ ‎pan‎ ‎winnice.
Kuchnia‎ ‎zboku.‎ ‎Patrzę‎ ‎dalej,
Aż‎ ‎przy‎ ‎studniej‎ ‎mówią:‎ ‎nalej
Wody;‎ ‎konie‎ ‎wyprowadźcie.
Ze‎ ‎staj‎ ‎niej,‎ ‎drugie‎ ‎wprowadźcie.
Koniuszy‎ ‎za‎ ‎tym‎ ‎wychodzi
Z‎ ‎budynku:‎ ‎ten‎ ‎się‎ ‎przygodzi,
W‎ ‎którym‎ ‎różna‎ ‎czeladź‎ ‎mieszka,
‎Pańskich‎ ‎posług‎ ‎nie‎ ‎obmieszka.
Wozownia‎ ‎wbok‎ ‎otworzy‎ ‎sta,
Pod‎ ‎nakryciem,‎ ‎jest‎ ‎przejrzysta.
Tu‎ ‎od‎ ‎miasta‎ ‎brama‎ ‎sprzodku,
Furta‎ ‎przy‎ ‎niej,‎ ‎mur‎ ‎weśrodku.
Z‎ ‎drugą‎ ‎stronę‎ ‎także‎ ‎wrota:
Powiedziała‎ ‎mi‎ ‎piechota.

Dwór‎ ‎X.‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎Radziwiła,‎ ‎Kanclerza‎ ‎Wielk. Księst.‎ ‎Lit.

Dwór‎ ‎książęcia‎ ‎Radziwiła!
Moja‎ ‎się‎ ‎głowa‎ ‎zdziwiła,
Jako‎ ‎prędko‎ ‎stanął‎ ‎drugi;
Mówią‎ ‎na‎ ‎ciesielskie‎ ‎sługi,
Że‎ ‎jedni‎ ‎ordynowali
Drzewo,‎ ‎drudzy‎ ‎heblowali,
A‎ ‎trzeci‎ ‎budynek‎ ‎wzgórę
Wynieśli:‎ ‎szło‎ ‎im‎ ‎o‎ ‎skórę.
Tam‎ ‎się‎ ‎sądy‎ ‎odprawują,
Kto‎ ‎z‎ ‎kim‎ ‎co‎ ‎ma,‎ ‎rozprawują.
Pokoje‎ ‎są‎ ‎dość‎ ‎wysokie,
Nakształt‎ ‎kwadratu‎ ‎szerokie;
Byłem‎ ‎tam‎ ‎z‎ ‎kawalerami;
Obito‎ ‎je‎ ‎szpalerami.
Wszytkiego‎ ‎nie‎ ‎piszę‎ ‎tobie:
Jeśli‎ ‎nie‎ ‎tak,‎ ‎obacz‎ ‎sobie!
Stajnie,‎ ‎studnią,‎ ‎wszelkie‎ ‎rzeczy
Pięknie‎ ‎zbudowano,‎ ‎grzeczy.
Naostatek‎ ‎wrota‎ ‎dwoje,
Przy‎ ‎nich‎ ‎w‎ ‎parkanach‎ ‎podwoje.

Dwór‎ ‎Ich‎ ‎MM.‎ ‎PP.‎ ‎Parysów.

Porządny‎ ‎plac‎ ‎dawno‎ ‎leży,
Z‎ ‎ulice‎ ‎w‎ ‎ulicę‎ ‎bieży.
Budynek‎ ‎w‎ ‎nim;‎ ‎tego‎ ‎czasu
Możesz‎ ‎zażyć‎ ‎swego‎ ‎wczasu.
Słyszałem,‎ ‎że‎ ‎chcą‎ ‎budować
Na‎ ‎tym‎ ‎miejscu‎ ‎i‎ ‎murować.
Gdy‎ ‎obaczę‎ ‎drzewa‎ ‎wszelkie,
Wapno,‎ ‎cegłę,‎ ‎tramy‎ ‎wielkie.
Wtenczas‎ ‎przyozdobi,‎ ‎w‎ ‎rzędzie
Nienapośledniejszy‎ ‎będzie.

Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Noskowskiego.

Wtym‎ ‎gospodarza‎ ‎potkałem,
Który‎ ‎tam‎ ‎mieszka,‎ ‎pytałem.
Powiedział‎ ‎mi‎ ‎szczerze‎ ‎prawie
0‎ ‎tym‎ ‎placu,‎ ‎jak‎ ‎na‎ ‎jawie,
Że‎ ‎już‎ ‎wymierzony‎ ‎wszędzie
Budynek‎ ‎pański‎ ‎w‎ ‎nim‎ ‎będzie.
Stanie‎ ‎jego‎ ‎mości‎ ‎na‎ ‎to:
Będzie‎ ‎sława‎ ‎panu‎ ‎za‎ ‎to.

Dwór‎ ‎Ich‎ ‎MM.‎ ‎PP.‎ ‎Gdańszczan.

Z‎ ‎miejskiej‎ ‎bramy‎ ‎do‎ ‎nich‎ ‎przeście
Blizko‎ ‎miasta,‎ ‎furtą‎ ‎weście,
Przy‎ ‎której‎ ‎swego‎ ‎chowają,
Temuż‎ ‎i‎ ‎klucze‎ ‎dawaj‎ ‎ą.
Wszedłem‎ ‎między‎ ‎jakieś‎ ‎szranki,
Z‎ ‎obudwu‎ ‎stron,‎ ‎jak‎ ‎firanki,
Stoją,‎ ‎z‎ ‎tej‎ ‎i‎ ‎z‎ ‎owej‎ ‎strony;
Herb‎ ‎wpój‎ ‎środku,‎ ‎dla‎ ‎obrony;
Za‎ ‎niemi‎ ‎lechy‎ ‎ogrodne,
Drzewa,‎ ‎owoc‎ ‎smaczny,‎ ‎rodne;
I ‎kwiatki‎ ‎są‎ ‎farby‎ ‎różnej,
Kwatery‎ ‎nie‎ ‎znajdziesz‎ ‎próżnej.
Dwór‎ ‎sam‎ ‎w‎ ‎budynkach‎ ‎nadobny
Stoi,‎ ‎w‎ ‎przestrzeństwie‎ ‎ozdobny.
Ściany‎ ‎biało‎ ‎tynkowane,
Pokoje‎ ‎renowowane;
Kuchnia,‎ ‎z‎ ‎stajniami,‎ ‎piwnica,
Studnia,‎ ‎w‎ ‎niej‎ ‎żywa‎ ‎krynica;
Przy‎ ‎której‎ ‎dworek‎ ‎osobny,
Mieszka‎ ‎w‎ ‎nim‎ ‎człowiek‎ ‎sposobny.
Od‎ ‎tegoż‎ ‎furta‎ ‎w‎ ‎ulicę
Miodową,‎ ‎wyjazd‎ ‎w‎ ‎przecznicę.
Przeciwko‎ ‎bramę‎ ‎pobocznią
Mijam,‎ ‎basztę‎ ‎podlebocznią.
Przyszedłem‎ ‎do‎ ‎drugiej‎ ‎bramy,
Tam‎ ‎obaczę‎ ‎budki,‎ ‎kramy.
Aż‎ ‎mi‎ ‎Jaźnią‎ ‎pokazują
Miejską,‎ ‎przy‎ ‎murze‎ ‎skazują.
Słusznieby‎ ‎ogrody‎ ‎wspomnieć
Miejskie,‎ ‎dworów‎ ‎nie‎ ‎zapomnieć:
Wielka‎ ‎ich‎ ‎liczba,‎ ‎niemało;
Pióro‎ ‎mi‎ ‎się‎ ‎zmordowało.
Teraz‎ ‎ich‎ ‎nie‎ ‎piszę‎ ‎tobie:
Jużem‎ ‎ustał;‎ ‎obacz‎ ‎sobie!

Dwór‎ ‎Jego‎ ‎M.‎ ‎Pana‎ ‎Żabickiego,‎ ‎Kasztelana Liwskiego,‎ ‎na‎ ‎Mostowej‎ ‎ulicy.

Grdyby‎ ‎mi‎ ‎nie‎ ‎powiedziano
‎O‎ ‎tym‎ ‎dworku,‎ ‎nie‎ ‎wiedziano,
Ja‎ ‎bym‎ ‎go‎ ‎już‎ ‎był‎ ‎przepomniał;
Chwała‎ ‎Bogu,‎ ‎żem‎ ‎go‎ ‎wspomniał!
Widzę‎ ‎plac‎ ‎dosyć‎ ‎przestrony,
Wjazd‎ ‎do‎ ‎niego‎ ‎z‎ ‎jednej‎ ‎strony.

Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎Pana‎ ‎Zerka.

Tam‎ ‎obaczę‎ ‎trochę‎ ‎wyżej
Dworeczek,‎ ‎pod‎ ‎górą‎ ‎niżej;
Piękny,‎ ‎choć‎ ‎w‎ ‎nizkości‎ ‎leży;
Panu‎ ‎Zerkowi‎ ‎należy.

Dwór‎ ‎J.‎ ‎M.‎ ‎P.‎ ‎Leśniowolskiego,‎ ‎Starosty Drohickiego.

Mieszkanie‎ ‎od‎ ‎samej‎ ‎wody,
Pomniąc‎ ‎na‎ ‎różne‎ ‎przygody,
Nie‎ ‎barzo‎ ‎warowno‎ ‎stoi:
Brzeg‎ ‎tuż,‎ ‎Wisła‎ ‎dziwy‎ ‎broi.
Z‎ ‎tego‎ ‎masz‎ ‎widzenie‎ ‎lecie,
Kiedy‎ ‎łódź‎ ‎potężnie‎ ‎gniecie
Dubas,‎ ‎pod‎ ‎żaglem‎ ‎szumiący,
Wzgórę‎ ‎i‎ ‎nadół‎ ‎bieżący.
Ten‎ ‎pan‎ ‎chleba‎ ‎nie‎ ‎żałuje;
Przyjaciela‎ ‎rad‎ ‎miłuje
Nad‎ ‎srebro,‎ ‎klejnoty,‎ ‎złoto,
Wszytko‎ ‎mając,‎ ‎nie‎ ‎dba‎ ‎o‎ ‎to.