Kościół Ojców Dominikanów
Tu swój kościół postawili,
Memoryją zostawili,
Wielki, zacny w szerokości,
Wesoły, Pański, w jasności.
Jest wdłuż coś na dwieście kroków,
Zmieści się w nim dość otroków.
W tym jest bractwo, dwie kaplice,
Naświętszej Panny tablice.
Ołtarz wielki, niepodobna
Wypisać, jak rzecz ozdobna.
Formy, nie pomyślaj o tym,
Powiem ja każdemu potym,
Jakie na wierzchu figury,
Patrzaj sobie zdołu, zgóry.
Tam obaczysz dwa ołtarze;
W jednym są relikwijarze,
Aparaty do nich wszelkie,
Mają ochędóstwa wielkie.
Grdzie jest ganek, tam przejźrzysto,
Dla muzyków otworzysto.
Z drugą stronę, drugi taki,
Przez frambugi, jak jednaki.
Kazalnica dość nadobna,
Według kościoła podobna.
Wszystek pod wierzchem sklepisty,
Z malowaniem piękny, czysty;
Kształtnie murowany przodek,
Wydatny piękny poj środek.
Na wierzchu Maryja Panna
Stoi wzwyż, a święta Anna
Z kamienia: trochę poniżej
Zakonnicy, ona wyżej.
Kolumny z boków po stronach
Dla ozdoby, przy patronach.
Klasztor, widzę, już zaczęty,
Murem wielkim rozpoczęty;
Nie będzie miał równia sobie
Tu, w Warszawie, przyznam tobie.
Kto się do niego przyłożył,
Nie jeden tysiąc wyłożył!