Kościół‎ ‎Świętego‎ ‎Jana

Kościół‎ ‎Świętego‎ ‎Jana

Kościół‎ ‎Świętojański‎ ‎za‎ ‎niem
Stoi,‎ ‎a‎ ‎płaszcz‎ ‎stary‎ ‎na‎ ‎niem.
Niemałoby‎ ‎sumptu‎ ‎wyszło,
Gdyby‎ ‎go‎ ‎nakrywać‎ ‎przyszło.
Tam‎ ‎jest‎ ‎księżej,‎ ‎mówię‎ ‎śmiele,
Prałatów‎ ‎sześć,‎ ‎to‎ ‎nie‎ ‎wiele,
A‎ ‎dwanaście‎ ‎kanoników,
Zdawna‎ ‎Bożych‎ ‎służebników:
Wikaryjów,‎ ‎altarystów,
Mansyonarzów,‎ ‎psalterystów,‎ ‎—
Tych‎ ‎dostatek;‎ ‎przez‎ ‎ulicę
Chodzą‎ ‎w‎ ‎komżach‎ ‎na‎ ‎kaplicę;
635.‎ ‎Wszystkich‎ ‎tam‎ ‎są‎ ‎kamienice
Wkoło‎ ‎cmentarza‎ ‎z‎ ‎ulice.
Kościół‎ ‎farski‎ ‎jest‎ ‎nadobny,
Wielki,‎ ‎w‎ ‎ołtarze‎ ‎ozdobny;
Cymboryjum‎ ‎i‎ ‎chrzcilnica
Od‎ ‎złota‎ ‎i‎ ‎kazalnica.
Tamci‎ ‎leżą‎ ‎mazowieckie
Książęta‎ ‎strute,‎ ‎niemieckie.
Epitafij‎ ‎wiele‎ ‎różnych,
Trudno‎ ‎znaleźć‎ ‎miejsc‎ ‎a‎ ‎próżnych:
Tam‎ ‎świątobliwe‎ ‎Królestwo
Sobie‎ ‎obrało‎ ‎stołectwo;
Tam‎ ‎theatrum‎ ‎tryjumfalne
Stawiano‎ ‎Koronie‎ ‎chwalne;
Tam‎ ‎królewskie‎ ‎baldachiny
‎Rozciągają‎ ‎się‎ ‎na‎ ‎chrzciny;
Tam‎ ‎jest‎ ‎ganek‎ ‎z‎ ‎okienkami
Dla‎ ‎Królestwa,‎ ‎z‎ ‎firankami,
Ordzie‎ ‎swe‎ ‎modły‎ ‎odprawują,
Panu‎ ‎Bogu‎ ‎się‎ ‎sprawują.
Powyż‎ ‎trochę‎ ‎wbok‎ ‎organy
Pozłociste,‎ ‎przez‎ ‎nagany.

Musica‎ ‎abo‎ ‎Capella‎ ‎Króla‎ ‎J.‎ ‎M.

Muzyka‎ ‎krzyczy,‎ ‎jak‎ ‎w‎ ‎lesie,
Melodyj|‎ ‎w‎ ‎uszy‎ ‎niesie;
Wpół‎ ‎kościoła‎ ‎ganek‎ ‎stoi
‎Dla‎ ‎nich,‎ ‎a‎ ‎z‎ ‎boków‎ ‎się‎ ‎troi
Pozytyw,‎ ‎w‎ ‎który‎ ‎grawają,
Włoszy‎ ‎nadobnie‎ ‎śpiewają,
Jedni‎ ‎basem,‎ ‎także‎ ‎altem,
Drudzy‎ ‎tenor‎ ‎i‎ ‎dyszkantem.
Trudno‎ ‎przebrać‎1‎ ‎BALTAZARO,
W‎ ‎Rzymie‎ ‎taki‎ ‎sopran‎ ‎raro.
Masz‎ ‎tam‎ ‎z‎ ‎PORSZTERA‎ ‎altystę,
W‎ ‎bas‎ ‎i‎ ‎tenor,‎ ‎dyszkatystę:
Gdy‎ ‎chce,‎ ‎wzgórę‎ ‎wyprawuje
Potym‎ ‎nadół‎ ‎wyśpiewuje
Kilka‎ ‎oktaw:‎ ‎to‎ ‎nowina!
Virtuoso‎,‎ ‎godzien‎ ‎wina!
I‎ ‎COPULA‎ ‎z‎ ‎DZIAN‎ ‎MARYJĄ
Gorgami‎ ‎subtelno‎ ‎ryją;
W‎ ‎kapelli‎ ‎augustyjanin,
Basista,‎ ‎w‎ ‎kunszcie‎ ‎Rzymianin.
Tenory‎ ‎się‎ ‎wdzięcznie‎ ‎śmieją
Przy‎ ‎muzyce,‎ ‎bo‎ ‎umieją.
Polacy‎ ‎sopranistowie,
Dawni‎ ‎to‎ ‎wokalistowie.
Inszych‎ ‎mistrzów‎ ‎wiele‎ ‎wprawnych
W‎ ‎gorgi,‎ ‎w‎ ‎trele,‎ ‎w‎ ‎kunszt‎ ‎wyprawnych,
Niemasz‎ ‎braku‎ ‎między‎ ‎nimi,
Spróbuj,‎ ‎kto‎ ‎chce‎ ‎śpiewać‎ ‎z‎ ‎nimi.
Tam‎ ‎i‎ ‎ELERT‎ ‎wijolista
Przedni,‎ ‎a‎ ‎GALOT‎ ‎lutnista.
Skrzypkowie‎ ‎są,‎ ‎cud‎ ‎powiedzieć,
Trzeba‎ ‎to‎ ‎każdemu‎ ‎wiedzieć!
SIMONIDES‎ ‎kornecista,
Dobry‎ ‎GRANICZNY‎ ‎sztorcista.
Puzanów‎ ‎jest‎ ‎kilka‎ ‎przednich,
Kwart,‎ ‎co‎ ‎większy,‎ ‎z‎ ‎niepoślednich
Instrumentów‎ ‎zażywają,
Fletów,‎ ‎mntów‎ ‎używają;
Szałamaje—te‎ ‎się‎ ‎znajdą,
I‎ ‎pomorty‎ ‎się‎ ‎wynajdą;
Tak‎ ‎teorby,‎ ‎kitarony
Mają‎ ‎swoje‎ ‎wdzięczne‎ ‎strony.
Arfy‎ ‎rzadko‎ ‎zażywają,
Z‎ ‎lirą‎ ‎nieczęsto‎ ‎bywają.
Kiedy‎ ‎z‎ ‎sobą‎ ‎koncertują,
A‎ ‎na‎ ‎to‎ ‎się‎ ‎przygotują,
Stupenda‎ ‎cosa‎ ‎w‎ ‎ich‎ ‎graniu,
Ogromna‎ ‎i‎ ‎w‎ ‎przebieraniu
Palcami:‎ ‎grzmot‎ ‎po‎ ‎kościele,
Uszom‎ ‎melodyją‎ ‎ściele.
MAREK‎ ‎Capellae‎ ‎magistrem
SKAKI,‎ ‎a‎ ‎wicemagistrem
PUKIEL,‎ ‎zacny‎ ‎organista,
Dobry‎ ‎z‎ ‎nimże‎ ‎komponista;
I‎ ‎MIELCZEWSKIEGO‎ ‎też‎ ‎rzeczy
Do‎ ‎grania,‎ ‎śpiewania‎ ‎grzeczy.
Włochów,‎ ‎Niemców,‎ ‎wokalistów
Dość‎ ‎i‎ ‎instrumentalistów.