Pałac‎ ‎Ujazdowski

Pałac‎ ‎Ujazdowski

Aż‎ ‎mi‎ ‎pałac‎ ‎ukazują
Ujazdowski,‎ ‎nań‎ ‎skazują,
Abym‎ ‎wstąpił‎ ‎i‎ ‎obaczył,
‎Oglądać‎ ‎go‎ ‎nie‎ ‎przebaczył.
Przede‎ ‎wsią‎ ‎stoi‎ ‎kolumna
Z‎ ‎kamienia,‎ ‎na‎ ‎niej‎ ‎krzyż,‎ ‎szumna;
Radem‎ ‎temu,‎ ‎idę‎ ‎z‎ ‎niemi,
Oni‎ ‎wprzód,‎ ‎a‎ ‎ja‎ ‎za‎ ‎niemi.
Wszedłem‎ ‎do‎ ‎budowniczego;
Spyta:‎ ‎„Potrzebujesz‎ ‎czego?“
Jam‎ ‎go‎ ‎prosił,‎ ‎powiedziałem,
Iż‎ ‎pałacu‎ ‎nie‎ ‎widziałem.
„Wnetże‎ ‎pa‎ ‎to‎ ‎odpowiem‎ ‎ci.‎”
Klucze wziął; ‎mówi:‎ ‎„Powiem‎ ‎ci,
„A‎ ‎chcesz‎ ‎widzieć‎ ‎wszystkie‎ ‎gmachy,
„Sprzodku,‎ ‎wkoło,‎ ‎nidermachy?‎”
Rzekłem:‎ ‎„Czyń,‎ ‎co‎ ‎łaska‎ ‎twoja!
„Nie ‎byłać‎ ‎tu‎ ‎noga‎ ‎moja.“
Wprowadzi‎ ‎mię‎ ‎w‎ ‎bramę‎ ‎sprzodku,
A‎ ‎w‎ ‎drugą‎ ‎za‎ ‎nią‎ ‎wpośrodku;
Widzę,‎ ‎zboku‎ ‎murowana
Kuchnia,‎ ‎a‎ ‎nie‎ ‎tynkowana.
Tak‎ ‎w‎ ‎pierwszym‎ ‎przygródku‎ ‎mury
Me‎ ‎skończone‎ ‎są‎ ‎dogóry.
Wszedłem‎ ‎do‎ ‎dziedzińca‎ ‎za‎ ‎nim;
Już‎ ‎brodaty,‎ ‎suknie‎ ‎na‎ ‎nim
Ochędożne,‎ ‎dobry‎ ‎człowiek;
Znać‎ ‎przepędził‎ ‎niemały‎ ‎wiek.
Wewnątrz‎ ‎jest‎ ‎plac‎ ‎trochę‎ ‎ciasny,
Dlatego‎ ‎też‎ ‎nie‎ ‎jest‎ ‎jasny.
Architekt,‎ ‎musi‎ ‎być,‎ ‎zbłądził,
Abo‎ ‎magister‎ ‎źle‎ ‎zrządził.
Sklepy‎ ‎nakoło‎ ‎potężne,
W‎ ‎murynku‎ ‎przestronie‎ ‎mężne,
W‎ ‎których‎ ‎widzieliśmy‎ ‎wielkie
Kolumny,‎ ‎leżące‎ ‎wszelkie.
I‎ ‎lwy‎ ‎cztery‎ ‎generalne
Między‎ ‎nimi,‎ ‎naturalne,
Właśnie‎ ‎żywe‎ ‎wyrobione,
A‎ ‎z‎ ‎marmuru‎ ‎są‎ ‎zrobione:
Me‎ ‎odlewane‎ ‎to‎ ‎rzeczy,
Mistrzowską‎ ‎robotą‎ ‎grzeczy.
Przyjdziemy‎ ‎potym‎ ‎do‎ ‎wschodu,
Nagórę‎ ‎nie‎ ‎wiele‎ ‎chodu;
Jakośmy‎ ‎w‎ ‎pokoje‎ ‎weszli,
Nimeśmy‎ ‎wkoło‎ ‎obeszli,
Wiele‎ ‎czasu‎ ‎wprawdzie‎ ‎było;
Niemało‎ ‎godzin‎ ‎ubyło,
Przypatrując‎ ‎się‎ ‎obrazom,
Naturalnie‎ ‎ich‎ ‎wyrazom,
Także‎ ‎też‎ ‎pokojom‎ ‎dziwnym,
W‎ ‎budowaniu‎ ‎ich‎ ‎przedziwnym,‎ ‎—
Jak‎ ‎drzwi‎ ‎wszytkie‎ ‎otworzono,
Przejźrzeć‎ ‎wskroś,‎ ‎jak‎ ‎wymierzono.
Są‎ ‎tam‎ ‎konterfety‎ ‎różne
Monarchów,‎ ‎miejsca‎ ‎nie‎ ‎próżne.
Jest‎ ‎i‎ ‎piękna‎ ‎historyja,
Malowana‎ ‎Victoria‎,
Jako‎ ‎Fides‎ ‎Polski‎ ‎broni,
A‎ ‎poganin‎ ‎od‎ ‎niej‎ ‎stroni:
Moskwicin‎ ‎już‎ ‎pod‎ ‎nogami
Leży,‎ ‎jak‎ ‎bydlę‎ ‎z‎ ‎rogami;
Szablę‎ ‎wpuścił‎ ‎nadół‎ ‎prawie,
Klęcząc,‎ ‎mówi‎ ‎coś‎ ‎łaskawie.
A‎ ‎zboku‎ ‎forysterowie,
Potężni‎ ‎kawalerowie.
Zasłaniają‎ ‎się‎ ‎od‎ ‎krzyża,
Ustępując‎ ‎nazad‎ ‎z‎ ‎bliża.
Dalej‎ ‎zaś‎ ‎koronacyja,
A‎ ‎różna‎ ‎przy‎ ‎niej‎ ‎nacyja.
Wymalowany‎ ‎Duch‎ ‎Święty
Nad‎ ‎głową,‎ ‎od‎ ‎Boga‎ ‎wzięty;
Pod‎ ‎nim‎ ‎siedzi‎ ‎Najaśniejsza
Królowa,‎ ‎Pani‎ ‎dzisiejsza,
Którą‎ ‎tak‎ ‎koronowano,
Jako‎ ‎tam‎ ‎wymalowano.
Przy‎ ‎gankach‎ ‎są‎ ‎lutnistowie,
Trębacze,‎ ‎bębenistowie,
Różne‎ ‎stany,‎ ‎Włoszy,‎ ‎Niemcy,
Praucuz,‎ ‎patrzą‎ ‎cudzoziemcy.
Tamże‎ ‎znowu‎ ‎malowanie,
Buczne‎ ‎konterfetowanie,
Pierworodzonego‎ ‎krzciny
Syna,‎ ‎królewskiej‎ ‎dzieciny.
Przy‎ ‎połogu‎ ‎podarunki
Niosą‎ ‎mu‎ ‎różne,‎ ‎darunki
We‎ ‎złocie;‎ ‎nad‎ ‎nim‎ ‎korona.
Spuszcza‎ ‎się‎ ‎na‎ ‎głowę‎ ‎ona.
Tryjumfują‎ ‎CECYLIJEJ
Jak‎ ‎Najaśniejszej‎ ‎Lilijej,
Gdzie‎ ‎napierwej‎ ‎był‎ ‎jej‎ ‎przyjazd,
Malarską‎ ‎sztuką,‎ ‎i‎ ‎odjazd;
W‎ ‎nim‎ ‎tryjumfy‎ ‎wyrażono,
Wszystko,‎ ‎co‎ ‎było‎ ‎włożono.
Pokój‎ ‎z‎ ‎pokoju‎ ‎nakoło
Widzieć,‎ ‎co‎ ‎się‎ ‎dzieje‎ ‎wkoło.
Tam‎ ‎obicia‎ ‎szumne‎ ‎pańskie
Od‎ ‎złota‎ ‎i‎ ‎niderlandzkie,
‎Na‎ ‎każdym‎ ‎altana‎ ‎rogu;
Mało‎ ‎co‎ ‎przestąpisz‎ ‎progu,
Aż‎ ‎tam‎ ‎widzisz‎ ‎wesołości:
Na‎ ‎kilka‎ ‎mil‎ ‎piękne‎ ‎włości,
Wisła‎ ‎zewsząd‎ ‎w‎ ‎oczach‎ ‎bieży,
Nad‎ ‎nią‎ ‎wapno,‎ ‎drzewo‎ ‎leży;
Szkuty‎ ‎nadół,‎ ‎drugie‎ ‎wzgórę
Żeglują‎ ‎śpieszno‎ ‎nagórę.

Zwierzyniec‎ ‎Ujazdowski.

Pod‎ ‎pałacem‎ ‎ogrodzony
Zwierzyniec,‎ ‎wkoło‎ ‎zgrodzony:
Tam‎ ‎są‎ ‎jelenie‎ ‎zwierzęta,
Królik,‎ ‎zające,‎ ‎sarnięta.
W‎ ‎sadzawkach‎ ‎ryby‎ ‎pływają,
Ptaszęta‎ ‎wdzięcznie‎ ‎śpiewają.
Łąki‎ ‎bujne,‎ ‎trawy‎ ‎rosną,
Patrz,‎ ‎kto‎ ‎jedzie‎ ‎drogą‎ ‎prostą!
Tam‎ ‎obaczysz,‎ ‎czego‎ ‎w‎ ‎Rzymie
Niemasz,‎ ‎w‎ ‎Turczecb,‎ ‎tak‎ ‎i‎ ‎w‎ ‎Krymie:
Bory,‎ ‎lasy‎ ‎i‎ ‎krzewiny,
Góry,‎ ‎jeziora,‎ ‎gęstwiny,
Perspektywy,‎ ‎niepodobne
Oku‎ ‎widzieć,‎ ‎tak‎ ‎ozdobne.
Choćby‎ ‎się‎ ‎malarze‎ ‎zeszli,
A‎ ‎wiele‎ ‎krain‎ ‎obeszli
Trudno‎ ‎znaleźć‎ ‎piękniejszego
Miejsca‎ ‎i‎ ‎w‎ ‎oczach‎ ‎milszego.

Stary‎ ‎Dwór‎ ‎Ujazdowski‎ ‎z‎ ‎Ogrodami.

Z‎ ‎drugą‎ ‎stronę‎ ‎pyszne‎ ‎dwory
Z‎ ‎drzewa,‎ ‎porządne‎ ‎obory,
Stajnie,‎ ‎gumno,‎ ‎a‎ ‎nadole
Łaźnia‎ ‎z‎ ‎sadzawką‎ ‎w‎ ‎padole.
Dwa‎ ‎ogrody:‎ ‎przestrzenniejszy
Pod‎ ‎pałacem,‎ ‎ten‎ ‎zaś‎ ‎miejszy,
Choć‎ ‎nie‎ ‎wielki,‎ ‎przyznać‎ ‎muszę,
Największemu‎ ‎zrówna,‎ ‎tuszę;
A‎ ‎ten‎ ‎drugi‎ ‎dosyć‎ ‎wielki,
W‎ ‎nim‎ ‎są‎ ‎drzewa,‎ ‎owoc‎ ‎wszelki.
Wkoło‎ ‎kwater‎ ‎piękne‎ ‎płoty
Zielone;‎ ‎ogrodnik‎ ‎złoty,
Co‎ ‎je‎ ‎sadził,‎ ‎godzien‎ ‎chwały
Wprawdzie‎ ‎i‎ ‎wielkiej‎ ‎pochwały.
Nuż‎ ‎figownie‎ ‎nizko‎ ‎w‎ ‎ziemi,
Rostą‎ ‎figi‎ ‎tuż‎ ‎przy‎ ‎ziemi;
Może‎ ‎ich‎ ‎zaczasem‎ ‎mierzyć
Korcem,‎ ‎trzeba‎ ‎temu‎ ‎wierzyć.
Kwiatki‎ ‎piękne,‎ ‎rozmaryny,
Także‎ ‎sałaty,‎ ‎jarzyny.
Inszych‎ ‎wypisać‎ ‎nie‎ ‎mogę,
Lecz‎ ‎ich‎ ‎zakusić‎ ‎pomogę.
Widzę‎ ‎jakiś‎ ‎staroświecki
Szaniec,‎ ‎jakby‎ ‎mazowiecki;
‎Starzy‎ ‎o‎ ‎tern‎ ‎powiadają
I‎ ‎za‎ ‎pewne‎ ‎udawają:
Tam‎ ‎książęcia‎ ‎poimano
I‎ ‎w‎ ‎więzieniu‎ ‎zatrzymano.
Za‎ ‎nim‎ ‎cegielnia‎ ‎i‎ ‎dworek,
Sadzawki‎ ‎dwie,‎ ‎przytym‎ ‎borek.